Na pierwszy rzut oka widać, że mocną stroną modelu Ariya jest styl. Po naszym pierwszym spotkaniu z tym elektrycznym Nissanem okazało się jednak, że ma on o wiele więcej zalet i nie są ich w stanie przesłonić nieliczne niedociągnięcia. Nowoczesne nadwozie oglądane na żywo nie razi ekscentrycznym designem, jest przyjemne dla oka i ponadczasowe, ma nieco klimatu typowego dla aut premium. Wrażenie, że to samochód z wyższej półki jeszcze uwydatnia bardzo przestronna kabina, w której roztacza się przyjemny zapach – zupełnie jak w Infiniti, a nie w Nissanie. Wykorzystano tu dobrej jakości materiały, a twardsze plastiki umieszczono tam, gdzie sięga się rzadko. Wszystko skrojono na miarę, tak by cieszyło oko. Duże ekrany na wzór tych z Mercedesa są intuicyjne w obsłudze, działają szybko i mają ładną grafikę. Świetne wrażenie robi też listwa biegnąca przez całą szerokość deski rozdzielczej wiernie imitująca drewno. Wkomponowano w nią pola dotykowe do sterowania klimatyzacją. Po uruchomieniu napędu są one dyskretne podświetlone, a lekka wibracja wyczuwana pod palcem potwierdza, że rzeczywiście zostały wciśnięte.



Nissan Ariya - Komfort i spokój
Nissan nie aspiruje do klasy premium, ale nie możemy się oprzeć wrażeniu, że także napęd skonfigurowano zgodnie z oczekiwaniami klientów ceniących głównie komfort i spokój.
Nasz test odbywał się na specjalnie przygotowanej nitce toru Jarama, który dawał możliwość symulacji jazdy w mieście, autostradą i krętymi drogami na wzniesieniach. Rzeczywiście, w testowanej podstawowej wersji, z jednym silnikiem (217 KM, 300 Nm) i mniejszym z dwóch dostępnych akumulatorów (63 kWh), zamiast typowego dla aut elektrycznych kopnięcia w fotel, wciśnięcie pedału gazu powoduje przyjemne płynne przyspieszanie. Skądinąd skuteczne, bo 1,8-tonowy SUV osiąga setkę w 7,5 s, co jest niezłym wynikiem. Ariya mimo swojej masy okazuje się bardzo zwinna i przewidywalna nawet w szybko pokonywanych ciasnych zakrętach, w których przechyły nadwozia są niewielkie dzięki nisko znajdującemu się środkowi ciężkości i sprawnie pracującemu zawieszeniu. Daje to kierowcy pewność prowadzenia wzmacnianą przez przyjemnie bezpośredni, choć nieco za mocno wspomagany, układ kierowniczy. Uznanie budzi naturalne działanie pedału hamulca, co w autach elektrycznych nie jest oczywiste ze względu na duży udział systemu rekuperacji. Rozczarowała nas za to nowa wersja systemu e-Pedal. Rozwiązanie znane z Leafa pozwalało całkowicie zatrzymać auto bez używania hamulca. Ariya zwalnia jedynie do 10 km/h, później musi hamować kierowca. Szkoda, bo e-Pedal zamienił się w ten sposób w kolejny, mocniejszy tryb odzysku energii, ale ponoć tego właśnie chcieli klienci.
