Komputer pokładowy, system odczytywania znaków drogowych, wielki dotykowy ekran nawigacji z możliwością instalowania dziesiątek aplikacji, aktywny tempomat, wyświetlacz LCD zamiast zestawu zegarów, system monitorowania zmęczenia kierowcy – to elementy, których nie znajdziesz na pokładzie najnowszego dziecka Peugeota. Wygląda na to, że nękany kryzysem francuski producent w końcu przygotował auto nie tylko dla Europejczyków – bez zbędnych gadżetów, za to tanie w zakupie i eksploatacji, zdolne do komfortowego przewiezienia pięciu osób i sporego bagażu. Bo o to chodzi w „301”.
Modelem 301 nie zaszpanujesz. Zabłyśniesz za to umiejętnością wydawania kasy z głową
Ktoś w centrali Peugeota zauważył, że nie tylko mieszkańcy bogatej Europy chcą jeździć nowymi autami i zaplanował skonstruowanie modelu, który trafi w gusta kierowców z Europy Wschodniej, Azji i Ameryki Środkowej. W tych częściach świata sprzedaje się zwykle tanie i trwałe sedany. Dla tych klientów Renault zbudowało Thalię, Fiat Lineę, a Dacia – Logana. A że coraz łaskawszym okiem spoglądają na nie także kierowcy z bogatszej części Europy, dla których samochód nie jest elementem prestiżu, ale wyłącznie środkiem transportu – pozostaje tylko się cieszyć. Peugeot chce dołączyć do grona zadowolonych, proponując wielkie auto za małe pieniądze – „301” wjeżdża do salonów z ceną niższą od ceny konkurencyjnej Skody Rapid. Kosztuje 39 900 zł. Tyle trzeba zapłacić za prawie 4,5-metrowego sedana o imponującym rozstawie osi i ponadprzeciętnie wielkim bagażniku. Szkoda że w tej cenie nie udało się zaproponować klimatyzacji i radia, ale pewnie wtedy Francuzi nie uniknęliby oskarżeń o dumping. Tak czy inaczej, za 40 tysięcy dostajesz auto z czterema poduszkami, układem ESP, centralnym zamkiem, elektrycznie sterowanymi szybami i małym, trzycylindrowym silnikiem o pojemności 1,2 litra. Wersje z większymi silnikami wyceniono dużo drożej – 1.6 HDI kosztuje 10 tys. zł więcej, a benzynowa 1.6 jest droższa o ponad 11 tys. zł (ale ma m.in. klimatyzację i radio). Podstawowy silnik nie robi z „301” rakiety, radzi sobie jednak nawet wtedy, gdy na pokładzie jest komplet pasażerów i potrafi zadowolić się 6,5 l paliwa na 100 km. Jak każda trzycylindrowa jednostka, ma problemy z elastycznością i wymaga aktywnego korzystania z przełożeń pięciobiegowej przekładni, ale po krótkim zapoznaniu, może z Tobą całkiem wdzięcznie współpracować. A Ty za kierownicą poczujesz się jak w każdym innym (czyt. dużo droższym) aucie kompaktowym wielkości Octavii. Narzekać będziesz pewnie tylko na mizerną regulację kierownicy – wyłącznie góra-dół, i to w bardzo wąskim zakresie. Za to pasażer za Tobą nie będzie narzekał na nic. Miejsce nad głową jest, na nogi – aż za dużo. Rozczaruje się tylko ten, komu przyjdzie usiąść na środkowym miejscu tylnej kanapy – nie ma przy nim zagłówka, a to rażące niedopatrzenie ze strony projektantów.