Romantyczna parka zastygła w czułym uścisku na krawędzi jezdni. Do czasu, gdy obok przemknęło Quattroporte. On błyskawicznie się od niej odkleja, z szeroko otwartych ze zdziwienia ust dobywa się okrzyk "Maserati!" Ona wciąż oblana rumieńcem odprowadza wzrokiem elegancką limuzynę z trójzębem Neptuna, niknącą na horyzoncie przy grzmocie fanfar układu wydechowego. Quattroporte to bodaj jedyny pięciometrowy sedan, który nawet gdy ma czarny lakier, przyciemniane szyby i dwudziestocalowe koła nie wygląda jak auto dla nowobogackich Rosjan.
Co najwyżej jak dla szefa włoskiego rządu czy kogoś w tym rodzaju. Za 120 000 euro można sobie kupić ponaddwutonową wizytówkę z metalu, lakieru i skóry. Mówi o właścicielu wszystko, wygląda godnie, pachnie luksusem i pieniędzmi. Z zewnątrz - opływowe kształty projektu Pininfariny; w środku - skóra marki Poltrona Frau. Ściele się ona nie tylko na fotelach, ale i innych powierzchniach, zmuszając do defensywy te pokryte czarnym lakierem. Roztacza we wnętrzu Maserati aurę władzy i sukcesu.
Za to kosztujący 96 600 euro (u nas 442 260 zł) XJR po otwarciu drzwi zaskakuje nastrojem z dawnych dobrych czasów. Co za szczęście, że Jaguara można czuć, słuchać, a przede wszystkim widzieć. Nie dlatego, że jest obficie przeszklony, ale dlatego, że ma klasyczne kształty limuzyny powołanej do życia czterdzieści lat temu jako Xperimental-Jaguar. Dzięki ostatniej kuracji odmładzającej, samochód z aluminiowym nadwoziem zyskał dramatyczniejszy wyraz twarzy - większe są zderzaki i wloty powietrza, dla spotęgowania efektu przyozdobione chromowaną siatką. We wnętrzu biała skóra idzie w konkury z czarnym lakierem, jakiego używa się do pokrywania fortepianów. Zwykła stacyjka, proste okrągłe wskaźniki, regulacja lusterek i przyciski na poziomie znanym z klasy niższej średniej walczą z lakierowanymi wstawkami z prawdziwego drewna, przesuwanymi, ogrzewanymi i klimatyzowanymi na wszelkie sposoby skórzanymi fotelami i seryjnym systemem nawigacyjnym - walczą o to, które z nich nada ostateczny ton wnętrzu Jaguara. Żeby wyczarować oczekiwaną klubową atmosferę ekskluzywnego gabinetu, to jednak nie wystarcza.
Inaczej niż w Mercedesie CLS 500. Jego tablica rozdzielcza ma elegancki kształt, jakiego właściwie należałoby oczekiwać od Jaguara. Czteromiejscowy Mercedes, kosztujący 74 000 euro (338 tysięcy zł), w ofercie niemieckiej firmy występuje jako coupé. Wystarczy usiąść z tyłu, by zrozumieć dlaczego - mocno opadający dach i szerokie tylne słupki najpierw bronią dostępu do wnętrza, a potem zasłaniają świat. Wystarczy być osobą średniego wzrostu, żeby siedząc z tyłu oglądać tylko podsufitkę. Pociechą może być przyjemna w dotyku tapicerka na obydwu fotelach z tyłu.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-01-10 13:03:16
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?