Co począć, jeśli chcesz na przykład sprawdzić wytrzymałość namiotu na zerwanie przez wiatr? Albo zaprojektować wózek widłowy, słup ogłoszeniowy, kokpit Airbusa? Albo silnik Harleya-Davidsona? To prostsze niż myślisz.
Porsche wciąż zajmuje się tym, czym założone w 1931 roku przez profesora Ferdynanda Porsche biuro inżyniersko-konsultacyjne - projektami na zlecenie. Zrobiło z tego duży biznes. Firma wystawiała rachunki między innymi za jeden z silników F1 z lat osiemdziesiątych, za układy hamulcowe pierwszego Audi RS i Mercedesa 500 E, a także za układy zawieszenia Opla Zafiry i Daewoo Tacumy. Ale klientów ma nie tylko w przemyśle samochodowym. Myślicie, że ten słup ogłoszeniowy, namiot czy Airbus to bujda?
Zadanie numer jeden było i jest oczywiście takie samo. Mówisz Porsche, myślisz 911. Jak kiedyś, tak i teraz pod względem osiągów i zastosowanych technologii Carrera o krok wyprzedza swoje czasy. Z kolei Harley V-Rod (a ściślej - jego silnik) to chyba najsłynniejszy z projektów na zlecenie, jakie kiedykolwiek wykonało Porsche.
Pomysł na klasyka sprzed czterdziestu lat jest prosty. Dziś 911 ma układ nawigacji i inne gadżety, ale wciąż jest taki jak tamten z 1963 roku, opatrzony symbolem 901, by po protestach Peugeota (zero umieszczone centralnie) zostać przemianowanym na 911.
Od pierwszych dni sercem Carrery jest sześciocylindrowy bokser o surowym, niskim, soczystym brzmieniu, umieszczony z tyłu i napędzający koła tylne. Na przestrzeni lat niezliczone wcielenia tego silnika napędzały zwykłe 911, a także wersje S, RS i GT, odmiany Turbo. Na drogach dostarczały jedynych w swoim rodzaju wrażeń z jazdy, natomiast na torach były oblewane szampanem. W 1997 roku silnik tradycyjnie chłodzony powietrzem musiał ustąpić miejsca jednostce chłodzonej cieczą. Inaczej nie dało się zapewnić należytego chłodzenia wszystkich czterech zaworów każdego cylindra, a to rzecz niezbędna w czasach, kiedy każdy gram spalin jest badany pod mikroskopem. Dziś silnik Carrery w mocniejszej wersji S ma 3,8 litra pojemności i osiąga moc 355 KM.
Z kolei silnik V-Roda powstawał jako jednostka wyczynowa, miał być tajną bronią Harleya w wyścigach superbike'ów. Los chciał inaczej; z dzisiejszej perspektywy - na pewno z lepszym pożytkiem dla świata. Bardziej niż wyścigów, Harley potrzebował modelu, który wprowadzi firmę w trzecie tysiąclecie, czegoś, o co roztrzaska się inwazja japońskich klonów. Potrzebował motocykla nowoczesnego, z pierwszorzędnie zaprojektowanym silnikiem, w którym nie trzeba będzie wiecznie grzebać i który na dodatek będzie na poważnie szybki. Nieokrzesanego, ziejącego siarką i ogniem niedoszłego wyścigowca zapakowano i posłano do czyśćca w Weissach pod Stuttgartem. Reszta, jak mawiają, to już historia.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-01-30 13:25:14
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?