Nieważne czy patrzysz na Leona pierwszy czy piąty raz, wniosek nasuwa się jeden – spokorniał. Szkoda. Z wyglądu zbyt mocno przypomina teraz wyrośniętą Ibizę, a jedyną ekstrawagancją są światła w stylu tych w Audi A3. Nowość jest taka, że Leon to pierwszy kompakt, który za dopłatą może mieć w pełni LED-owe przednie światła. Wnętrze auta rozstało się z tanim i twardym plastikiem. Deska rozdzielcza jest z miękkiego tworzywa, a centralne jej miejsce zajmuje ekran systemu multimedialnego o przekątnej 5,8 cala lub mniejszej, zależnie od wersji. Jest dotykowy, co znacząco zmniejsza liczbę przycisków na konsoli środkowej. To z kolei zdecydowanie upraszcza obsługę. Niestety, szaroczarna kolorystyka może nieco przygnębiać. Z punktu widzenia codziennej funkcjonalności Leonowi brakuje pojemnych schowków i lepszego wykończenia tych, które są. Brak wyścielenia gumą, choćby na dnie, sprawia, że drobiazgi mogą się swobodnie przemieszczać i hałasują na nierównościach.
Leon lepszy od Golfa? Nawet jeśli nie, to jest godnym naśladowcą
Za to pojemność kabiny i bagażnika (380 l) jest więcej niż przyzwoita. Fotele okazują się wygodne, mają bardzo szeroki zakres regulacji (kierownica zresztą też), dlatego kierowcy – nawet ci o ponadprzeciętnym wzroście – nie będą rozczarowani. Irytuje jedynie wysoki próg bagażnika. Przy wkładaniu wózka czy ciężkiej torby trzeba się trochę nadźwigać.
Pozytywny dreszcz emocji poczujesz podczas jazdy. Leon jest niezwykle zwinny, jego zawieszenie świetnie tłumi nierówności drogi, a przyczepność kół do asfaltu jest rewelacyjna. Szczególnie cieszy całkowita zmiana charakterystyki zawieszenia. Od teraz, nawet usportowione wersje FR można uznać za auta w pełni cywilizowane. Kierownica przyjemnie „waży” w dłoniach, a informacje, jakie odbierasz za jej pośrednictwem dają jednoznaczną odpowiedź, co dzieje się na styku kół i nawierzchni. Elektroniczna blokada mechanizmu różnicowego (XDS) robi wszystko co możliwe, by przednie koła Leona nie wyjeżdżały na łuku zbyt szybko poza obrany tor jazdy. Prosty trick, polegający na przyhamowaniu wewnętrznego koła podczas nieco za szybkiego wejścia w zakręt, sprawdza się znakomicie i sprawia, że kompakt Seata skutecznie trzyma się obranego toru jazdy. Leon to kolejny produkt z ogromnej stajni Volkswagena, dający się lubić tym bardziej, gdy pod jego maską pracuje mały, benzynowy silnik turbo. Warto się szarpnąć na jednostkę 1.4 TSI o mocy minimum 122 KM. Jest to najlepszy silnik z punktu widzenia osiągów oraz zużycia paliwa i znakomicie sobie poczyna z autem ważącym zaledwie 1224 kg. Tak niską masę własną Leon zawdzięcza specjalnej platformie modułowej MQB. Przy okazji, to szansa na tańszą produkcję, a więc niższą cenę lub/i bogatsze wyposażenie standardowe. 122-konny TSI zadowoli się 6,2 litra paliwa na pokonanie 100 kilometrów (to o 1 l/100 km więcej niż deklaruje producent). Bez seryjnego systemu start/stop tak dobrego wyniku nie dałoby się uzyskać.