Patrząc na rynek motoryzacyjny, można wysnuć wniosek, że auta segmentu B jako jedne z niewielu starają się odeprzeć zalew crossoverów. W 2021 roku sprzedaż zarówno Hyundaia i20, jak i Suzuki Swifta wyraźnie wzrosła, natomiast Fabia poprzedniej generacji dzielnie obroniła miejsce w „Top 10” najchętniej kupowanych samochodów w Polsce.
Różnice w stylu i jakości
Nawet jeśli Swift jest w tym towarzystwie najstarszy, to dość dobrze to ukrywa. Mimo łagodnych linii nadwozia jego wygląd jest zadziorny i bardzo oryginalny. Jasne, że schowana w tylnych drzwiach klamka nie jest najbardziej praktycznym rozwiązaniem, a wygląd świateł LED do jazdy dziennej nieco się przeterminował (inaczej niż u konkurentów – widać pojedyncze diody), ale Swift nadal potrafi przyciągnąć wzrok. Jego nadwozie, jako jedyne w tym gronie, ma mniej niż 4 m długości, na czym niespecjalnie cierpi ilość miejsca w kabinie, za to wyraźnie jest odczuwalna mniejsza pojemność bagażnika. Małe rozmiary mają też jednak plusy. To Swift najzwinniej porusza się tam, gdzie miejsca jest mało, bo jego średnica zawracania jest najmniejsza. Parkingowe manewry wymagają jednak od kierowcy Suzuki sporo kręcenia kierownicą – tylko w nim jej skrajne położenia dzielą aż ponad trzy obroty (u konkurentów 2,5 obrotu). Fakt, że lata lecą, najbardziej widać w kabinie. Jakość tworzyw i ich zmontowanie są najwyżej przeciętne, multimedia wprawdzie dogadują się ze smartfonami przez odpowiednie interfejsy, ale sam system, co warte podkreślenia, jest urządzeniem niefabrycznym, lecz dołożonym przez importera. Irytują też szczegóły, jak choćby podłokietnik, który odblokowuje się pod ciężarem ręki. Na lekcjach ze „schowkologii” Suzuki też mogłoby się nauczyć tego i owego od mistrzyni w temacie, czyli Fabii.





Właśnie, Skoda. Typowo dla tej marki Fabia stawia na wyrośnięte ponad klasową średnią nadwozie, którego długość przekracza dziś 4,1 m. Stylizację auta oparto na wcięciach i załamaniach, które sprawiają bardzo dobre wrażenie zarówno przy pierwszym, jak i każdym kolejnym spotkaniu. Prawdopodobnie oznacza to tyle, że Fabia, nawet jeśli nie wygląda wyjątkowo oryginalnie, to będzie się starzeć z godnością. Największe nadwozie oznacza naturalnie największy (nie tylko w tym teście, ale i w całej klasie) bagażnik o wręcz ogromnej pojemności 380 litrów. Dodatkowe centymetry niespecjalnie jednak czuć w kabinie, bo pod względem ilości miejsca z tyłu Skoda idzie łeb w łeb z Hyundaiem. Równie tradycyjne, co większe nadwozie, są dla czeskiej marki różne udogodnienia, których wymienienie zajęłoby stanowczo za dużo miejsca. Dlatego napiszemy tylko, że w tej kwestii nowa Fabia wjechała na jeszcze wyższy poziom niż jej poprzedniczka. Wreszcie – w tym towarzystwie właśnie w Fabii kabina robi najbardziej „jakościowe” wrażenie, choć przecież, jak u rywali, składa się głównie z dwóch rodzajów plastiku, twardego i bardzo twardego. Być może na całościowy odbiór wpływają detale, jak obszycie tkaniną deski rozdzielczej, bardzo oryginalna, dwuramienna kierownica z chromowanymi przyciskami czy najbardziej nowocześnie wyglądający system multimedialny z kolorowymi grafikami.


