Jeśli w Skodzie już się za coś biorą, to na serio. Tak było w 2009 roku z Yeti, SUV-em, który miał nie tylko nazwę zwiastującą przygodę, ale też sporo nietypowych rozwiązań we wnętrzu. Wśród nich np. składane na kilka sposobów fotele, które można było nawet całkowicie zdemontować. Stylistyka też okazała się oryginalna, ale tylko do liftingu, bo potem ją ugrzeczniono – podobno zbyt ekstrawagancka odstraszała potencjalnych klientów. Było, minęło.
Szef marki Skoda, Bernhard Maier, na pewno nie będzie wystawiał na próbę gustów potencjalnych klientów, zwłaszcza teraz, gdy segment SUV-ów przeżywa prawdziwy boom i w ciągu 10 lat sprzedaż tego rodzaju aut wzrosła o 430 procent. Skoda chce mieć swój udział w tym wielkim rynku. Udowodniła już zresztą, że może w tej dziedzinie należeć do pierwszej ligi – świadczy o tym powodzenie Kodiaqa, do którego przesiadają się nawet kierowcy kupujący dotąd auta premium. Teraz z Mlada Boleslav wyjeżdża drugi SUV, wygląda na to, że równie udany.