Z jednej strony poprzednie trzy Octavie, które trafiały na długodystansowe testy do naszej redakcji radziły sobie świetnie, więc oczekiwaliśmy, że kolejna – przedstawicielka trzeciej generacji modelu – nie zaniży poziomu. Z drugiej jednak strony przydałaby się jakaś smakowita wpadka, bo ostatnio żadne z aut, które przejeżdżają z nami 50 tysięcy kilometrów nie sprawiło kłopotów. Ale „czeszka” nie odstaje od poprzedniczek i ląduje na liście „godne polecenia”.
Każdy z kierowców ujeżdżających Skodę podczas testu stawiał dużego plusa w kategorii nadwozie. Przestronnością wnętrza ciężko jej dorównać, w tej kategorii bliżej Octavii do klasy Passata i Mondeo niż Golfa i Focusa. Miejsca na tylnej kanapie jest mnóstwo, jedynym elementem, który można by poprawić jest tunel środkowy, sięgający daleko poza przednie fotele i ograniczający miejsce na stopy pasażera, któremu przyjdzie usiąść na środku.
Poza tym przestrzenią nad głową, czy odległością kanapy od przednich foteli Octavia naprawdę imponuje. Nie zachwyca za to np. brakiem tapicerki na drzwiach – drzwi od środka pokryte są prawie w całości twardym plastikiem. Nie wygląda to najlepiej, ale trzeba przyznać, że zdaje egzamin, jeśli chodzi o utrzymanie czystości. Samo miejsce pracy kierowcy nie budzi zastrzeżeń – tablica rozdzielcza jest prosta, ale funkcjonalna. W ogóle słowo funkcjonalność można by odmieniać przez wszystkie przypadki, opisując każdy element wyposażenia Octavii – od przycisków na konsoli, przez siatki w bagażniku, po skrobaczkę w klapce wlewu paliwa; to auto przygotowano tak, by było maksymalnie praktyczne, a jego obsługa jak najłatwiejsza.
Octavia wygląda jak sedan, ale ma wszystkie zalety hatchbacka.
Praktycznością wykazali się też planiści Skody konfigurujący wersje wyposażeniowe. Np. mimo że mamy do czynienia z hatchbackiem, w wyposażeniu podstawowym żadnej wersji nie znalazła się wycieraczka tylnej szyby. Wynika to z formy, w jakiej zamknięto tylną część auta – łagodnie opadająca tylna szyba i prawie poziomy fragment pokrywy bagażnika za nią sprawiają, że Octavia udaje sedana, a powietrze opływające nadwozie i wirujące za samochodem nie powoduje zabrudzenia tylnej szyby, jak to ma miejsce w hatchbackach o klasycznym kształcie. Ale jeśli ktoś nie wierzy i wolałby mieć wycieraczkę – musi dopłacić 300 zł.
O tym już wspominaliśmy podczas wcześniejszych testów, po nocnych podróżach testujący zwracali uwagę na bardzo wydajne, klasyczne reflektory. Dopłatę do ksenonów warto polecić wyłącznie estetom – zdecydowanie poprawiają one wygląd nadwozia. Ale wówczas do kompletu wypadałoby zamówić LED-y na tył, a to w sumie podniesie cenę auta o 4500 zł.
Na liście uwag do modelu pojawiła się wzmianka o dość twardo zestrojonym zawieszeniu, które jest tym bardziej komfortowe, im bardziej obciążone jest auto. Niezależnie jednak czy na pokładzie znalazł się tylko kierowca, czy komplet pasażerów i bagaże – ogólny komfort podróży zawsze oceniany był wysoko. W opinii rzeczoznawcy początkowo zaskoczył nas jeden fakt – po trzech latach Skoda Octavia traci połowę wartości. Inne auta testowane przez nas wcześniej na dystansie 50 000 km, na przykład Kia Cee’d i Honda Civic po takim samym okresie straciły mniej (po 42%).
Niższa szacowana wartość rezydualna, bo tak zwykło się określać cenę, na jaką może liczyć właściciel przy sprzedaży auta po określonym czasie eksploatacji, nie zniechęca klientów – Octavia wróciła na pozycję lidera i znowu jest najlepiej sprzedającym się nowym samochodem w Polsce. Jeśli szukasz rodzinnego auta na dłużej – bierz!