Licznik kilometrów (Rapid przyjechał do nas przy przebiegu 1270 km) zaczął bić na nasze konto 20 maja 2014 roku. Plan był taki, że Skoda skończy test do końca października – oznaczałoby to dzienny średni przebieg ponad 300 km. Ostatecznie „pięćdziesiątka” stuknęła Skodzie nieco później, bo w połowie listopada.
Wnętrze - duże, ale nudne
Skoda nie jest marką, po której można oczekiwać wymyślnych akcentów stylistycznych w kabinie. Jednak z plastikowymi dekorami w czarnym kolorze, trójramienną skórzaną kierownicą, przednimi fotelami ze zintegrowanymi zagłówkami (ten element przypadł nam najbardziej do gustu) oraz czerwonymi przeszyciami nasz Spaceback i tak wybijał się ponad przeciętną marki.
Zapiski z testu. Przebieg – 20 225 KM W niecałe dwa miesiące Skoda pokonała prawie 19 tys. km, a pierwszą podróż z nami odbyła do swojego miejsca urodzenia, czyli Mladej Boleslav i chyba chciała tam zostać, bo niewiele później została trafiona kamieniem spod kół ciężarówki na autostradzie A4. Pech chciał, że pocisk uderzył w przednią szybę, na której szybko zaczął robić się tzw. pajączek. Szybę wymieniono dzięki ubezpieczeniu – bez niego w ASO kosztowałoby to ok. 1000-1200 zł z robocizną. Poza tym z Rapidem nie ma problemów – lejemy paliwo, uzupełniamy płyn do spryskiwaczy i szybko nabijamy kilometry. Nasz Rapid Spaceback zbiera głównie pochwały, m.in. za przestronne wnętrze, które bez problemu mieści kolegów pracującej po sąsiedzku redakcji „Motocykla”. A nasi motocykliści to chłopy na schwał! Jeden z kierowców skrytykował natomiast działanie nawigacji, która na dużych krzyżówkach autostrad zbyt późno rozrysowuje schemat pasów do zjazdu. |
A propos foteli i materiału, którym były obszyte – 50 tys. km i częste zmiany kierowców nie wpłynęły na ich wygląd. Siedziska ani tym bardziej oparcia nie pomarszczyły się i na dobrą sprawę wyglądały jak z auta z salonu. Gorzej natomiast prezentowała się kanapa z tyłu – tu winę zrzucamy jednak na przewożony przedmiot, który zostawił jasne ślady nie tylko na tapicerce (jej czyszczenie załatwiłoby sprawę), ale i na plastikach drzwi, które nieco się porysowały. Nikt z kierujących nie narzekał za to na wygodę foteli, co nie jest regułą, jeśli chodzi o testowane przez nas samochody na długich dystansach.
Z silnikiem 1.2 TSI Skoda potrafi być i bardzo oszczędna, i bardzo łakoma
W stylizacyjną nudę wnętrza Skoda uderza bez pardonu swoimi praktycznymi rozwiązaniami (o których mowa na kolejnej stronie) oraz przestronnością co najmniej jak z auta klasy średniej. Rapida trzeba też pochwalić za to, że mimo panoramicznego dachu pasażerowie o wyższym wzroście nie odczują braku przestrzeni wokół głowy. W beczce miodu znalazły się jednak łyżka czy dwie dziegciu – po pierwsze, rozłożony podłokietnik z przodu przeszkadza w operowaniu dźwignią hamulca ręcznego, po drugie, z tyłu podłokietnika... brak. Tzn. można go dokupić, ale kosztuje 600 zł – naszym zdaniem za dużo. Swoją drogą siatki w bagażniku czy haczyki na torby też wymagają dopłaty – 400 zł.
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
Drobiazgi, które na co dzień ułatwiają życie Uchwyt na bilet parkingowy, śmietniczek w kieszeni tylnych drzwi, skrobaczka przy wlewie paliwa czy praktyczna siatka (np. na telefon) z boku przednich foteli – takimi drobnymi patentami Skoda pracuje na swoje hasło reklamowe, czyli „simply clever” („prosto i z pomysłem”). |
|
Obsługa - na piątkę, ale z minusem
Dotykowy ekran na konsoli środkowej otoczony jest, jak to u Skody, głównymi przyciskami zarządzającymi. Sama grafika systemu trąci już myszką, szczególnie gdy porównać ją np. z wyglądem tej z nowej Fabii. Za to system działa szybko i nie zawiesza się, jednak czasami denerwuje – np. do przewijania stacji trzeba podejść z wyczuciem, żeby nie przejść za bardzo do dołu lub do góry listy. Dziwi brak regulacji podświetlenia zegarów – ich jasność biła po oczach w nocy i aż prosiło się o zmniejszenie intensywności podświetlenia.
Za to do ich czytelności i wyświetlacza między nimi nie można mieć zastrzeżeń. Wygodnie operowało się też przyciskami na kierownicy, choć już obsługa menu głosowo nie wychodziła nam zbyt dobrze – albo my potrzebujemy więc lekcji wymowy języka angielskiego, albo Skoda. Ostatni prztyczek należy się Skodzie za oszczędność, a konkretnie za otwieranie szyby kierowcy za pomocą jednego wciśnięcia przycisku (żeby ją zamknąć, trzeba już cierpliwie trzymać wciśnięty przycisk) – widocznie „kawałek” oprogramowania był w tym wypadku zbyt drogi.
Zapiski z testu. Przebieg – 30 373 KM Jako że nasz Rapid został doposażony w hak holowniczy (opcja za 1900 zł), chętnie jest wykorzystywany przez naszych kolegów z „Motocykla” do wożenia na lawecie różnych sprzętów, np. quada. Spalanie w takim wypadku idzie do góry o ok. 2 l/100 km. Dynamika, jak na 105 KM, jest dobra. Maksymalnie auto jest w stanie pociągnąć za sobą 580 kg. Tuż przed osiągnięciem „przepisowych” 30 tys. km Rapid upomniał się o wymianę oleju, a kilkadziesiąt kilometrów później na wyświetlaczu pojawił się poniższy komunikat. W związku z tym udaliśmy się na przegląd, który kosztował nas 717,63 zł. Wymieniono olej (za 273 zł), filtr oleju (za 55,69 zł) oraz filtr kabinowy (za 103,98 zł). Robocizna za te czynności wyniosła 209,22 zł. Nie wiedzieć czemu serwis skasował nas też 46,49 zł za usunięcie komunikatu z wyświetlacza. |