Żeby wszystko było takie samo, wszystko musi się zmieniać – proroczo powiedział przed wiekami chiński mędrzec. Historia pokazuje, że miał na myśli Skodę. Kolejne modele Skody się zmieniają, dostają większe i mniejsze silniki, stylizacja nadwozi ewoluuje niespiesznie, ale wciąż trafiają między klasy. Taka jest Octavia, taki jest Superb, taki też jest Rapid.
Wnętrze – tak proste, że prawie eleganckie
NOWE NADWOZIE, NOWA TWARZ
W garażu Skody – Rapid parkuje między Fabią a Octavią. Przy takich samych wymiarach nadwozia jak Octavia pierwszej generacji, wnętrze ma wyraźnie większe. Przy okazji odsłania też nową twarz Skody, z układem czterech wąskich lamp z przodu (reflektory i światła przeciwmgielne) i nową osłoną chłodnicy. Samo nadwozie ma czyste linie, więcej ostrych krawędzi i jest mocno wydłużone (rozstaw osi większy nawet niż w aktualnej Octavii) i pomimo iż jest liftbackiem, bardzo skutecznie udaje sedana. Pod względem technicznym Rapid jest poskładany z klocków znanych z innych modeli Skody (podobnie jak w wypadku Roomstera) – układ zawieszenia wykorzystuje z przodu kolumny McPhersona, z tyłu zaś typową dla samochodów klasy Fabii belkę skrętną.
FUNKCJONALNA JAK... SKODA
Gdyby umiał mówić, słowo „funkcjonalność” Rapid zapewne odmieniałby przez wszystkie przypadki. Deska rozdzielcza jest tak prosta i pozbawiona ozdobników, że aż prawie elegancka, w każdym razie jest taka w wersji z systemem nawigacji i dużym ekranem dotykowym (dopłata 2000 zł). Tworzywa i jakość wykonania są powyżej przeciętnej w przedziale cenowym poniżej 50 tys. zł, a obsługa jest dziecinnie prosta – aby dotrzeć do każdej funkcji, wystarczy umiejętność naciskania przycisków. Dostęp do wnętrza i funkcjonalność są na poziomie Skody – lista schowków, zagłębień, uchwytów, kieszeni na 1,5-li trowe butelki w przednich drzwiach i półlitrowe w tylnych jest kompletna. Do tego za 300 zł można dorzucić siatki i haczyki do ustabilizowania bałaganu w bagażniku (seryjne tylko w wersji Elegance). Jesteśmy natomiast kompletnie zaskoczeni brakiem regulacji podświetlenia zegarów.
Jedną z największych zalet wydłużonego nadwozia Rapida jest bardzo przestronna kabina. Ilość miejsca i zakresy regulacji foteli oraz kierownicy sprawiają, że z przodu każdy będzie mógł wygodnie usiąść; bardzo dobrej jakości są same fotele – na pierwszy rzut oka niepozorne, ale świetnie wyprofilowane i wygodne nawet przy dłuższych posiedzeniach. Z tyłu, o ile szerokość nadwozia daje przestrzeń mniej więcej taką jak w przeciętnym kompakcie, o tyle na nogi miejsca jest jak w samochodzie klasy średniej. Wreszcie, 550-litrowy bagażnik zasługuje na określenie ogromny, a po złożeniu oparć kanapy przestrzeń pęcznieje prawie trzykrotnie (do 1490 l).
KOMFORT – NA CZWÓRKĘ
Prosty układ zawieszenia najnowszej Skody jest odpowiedni do przedziału cenowego, na drodze ma jednak swoje ograniczenia. O ile z zewnątrz Rapid robi wrażenie wielkością nadwozia, o tyle na drodze czuć, że do Octavii sporo mu brakuje. Jest przyczepny i stabilny, w zakrętach obciążenie kół zmienia się spokojnie i daje kierowcy poczucie spokoju. Układ kierowniczy jest bardzo dobrze zestrojony – precyzyjny i działa z niezłym, jak na elektrohydrauliczne wspomaganie, wyczuciem. Przy wyższych siłach bocznych nadwozie wyraźnie przechyla się w zakrętach, ale robi to łagodnie, jakby zapewniając, że stabilność auta pozostanie nietknięta – w rezultacie kierowca otrzymuje właściwą informację, że zbliża się moment kiedy przyczepności może zabraknąć. Przy gwałtownych manewrach Rapid jest bezpiecznie podsterowny, a dobrze zestrojony układ stabilizacji sprowadza auto na właściwy tor jazdy. Wadą układu jezdnego jest natomiast tłumienie nierówności, ogólny komfort resorowania krąży bowiem gdzieś między przeciętnym a dobrym. Zawieszenie zestrojono raczej miękko i na nawierzchniach niezłej jakości Rapid okazuje się wygodny, spokojnie izolując nadwozie od pionowego ruchu kół. Zmorą są natomiast masowo na naszych drogach występujące serie krótkich nierówności, na których pojawia się typowe dla aut małych „podskakiwanie”; ciekawe, że nie łagodzi go (albo robi to tylko w małym stopniu) bardzo duży rozstaw osi. Zawieszenie ma pełne ręce roboty i nie zawsze się wyrabia – jak żongler, który kiedy nagle dostaje o jedną piłeczkę za dużo, od razu traci kontrolę nad wszystkimi. Plus należy się Skodzie za dość cichą pracę układu zawieszenia.