Subaru nie kupuje się dla urody. Dla prestiżu marki – też nie bardzo. Subaru chcą mieć zwykle ci, którym zależy na dobrych właściwościach jezdnych auta, niezależnie po jakim podłożu będzie jechało, oraz ci, którzy lubią dźwięk silnika typu bokser.
Obydwa te wymogi nowy Forester spełnia bez zająknięcia. Napęd na cztery koła to wciąż nieodzowny element konstrukcji każdej wersji, a pod maską dalej pracuje tylko silnik przeciwsobny typu bokser – wolnossący benzynowy (2.0/150 KM), diesel (2.0/147 KM) i, po kilku latach przerwy, znowu silnik benzynowy z turbodoładowaniem. Ten ostatni ma 2 litry pojemności, zamiast 2,5 l, jak poprzednio oferowana jednostka turbo, ale większą moc i wyższy moment obrotowy. I jest dostępny wyłącznie z bezstopniową przekładnią Lineartronic.
NA ASFALCIE
Pomysł połączenia silnika o sportowych zapędach ze skrzynią biegów kojarzącą się raczej z nudnymi miejskimi toczydełkami albo hybrydami jest karkołomny, ale w tym przypadku faktycznie działa, co stwierdzamy mocno zaskoczeni. Układ SI-Drive, w jaki wyposażono przekładnię Lineartronic, pozwala na zmianę biegów w trzech trybach: „Intelligent”, „S” i „S#”. W sumie tylko ten ostatni zasługuje na szersze omówienie. Jest to tryb „ostry sportowy”, w którym kierowca ma do dyspozycji aż 8 wirtualnych biegów (w pozostałych – 6), którymi zarządza za pomocą manetek umieszczonych za kierownicą. I faktycznie wszystko działa jak trzeba – przełożenia zmienia się całkiem szybko, przekładnia umożliwia błyskawiczną redukcję przed zakrętami nawet o 2–3 biegi i pozwala wycisnąć z „Leśnika” ostatnie soki.
Turbodoładowany silnik można mieć tylko z bezstopniową skrzynią. I to działa!
A jest co wyciskać – prawą stopą zarządzasz stadem 240 KM i 350 niutonometrami maksymalnego momentu obrotowego. Rwą się one do roboty niesamowicie – co prawda opóźnienie w reakcji na głębokie depnięcie gazu odrobinę rozczarowuje, ale można się przyzwyczaić. Gdy już silnik poczuje, że chcesz zabrać go na ostrą przejażdżkę, chętnie bierze się do roboty. Ważący ponad 1600 kg SUV do setki wyrywa w 7,5 sekundy i rozpędza się do 221 km/h. Jedyne, czego może brakować właścicielom modeli poprzednich generacji z turbodoładowanym 2,5-litrowym silnikiem to „kopnięcie” w plecy przy zmianie przełożenia i odczuwalny przysiad, jaki Forester robił po gwałtownym przygazowaniu. W nowym modelu przyspieszenie widzisz raczej zerkając kątem oka na wskazówkę prędkościomierza niż czujesz w plecach.
A o huśtaniu nadwozia w żadną stronę mowy nie ma – wersje Forestera z 2-litrowym bokserem turbo (DIT) mają sztywniejsze sprężyny przeciwdziałające przechyłom nadwozia i amortyzatory o ograniczonym tarciu wewnętrznym, co zapobiega nieprzyjemnym uderzeniom i niestabilności auta wywołanej przez nierówności drogi. Oczywiście nie oznacza to, że zawieszenie jest przesadnie twarde, a Forester nadaje się tylko na tor – jest twarde na tyle, byś nie obawiał się podpierania lusterkami przy szybkim pokonywaniu łuku, ale jednocześnie zapewnia pasażerom komfortową podróż nawet na kiepskich drogach.