auto motor i sport 5/2005
Od początku testu miałem wrażenie, że obserwują mnie ukryte kamery. Każdy oglądający program już wie, że jeżdżę nowym Suzuki Swiftem, chociaż nie oznakowanym. Ja mam dopiero odgadnąć markę auta. Niby nic prostszego.
Sylwetką samochód idealnie odpowiada modelowi Mini One. Wymiarami już mniej, bo jest o 7 cm dłuższy i o 9 cm wyższy niż Mini. Pod względem wielkości plasuje się więc w dolnej strefie segmentu B. Auto jest mniejsze niż Citroën C3 czy nawet Nissan Micra, ale większe od Fiata Pandy. Dzięki dobrym proporcjom wygląda bardzo atrakcyjnie i wyróżnia się w tłumie. Testowany egzemplarz dodatkowo przykuwa uwagę przechodniów odważnym kolorem. Detale zewnętrzne - reflektory, wielkie jak patelnie lusterka, a w szczególności kształt tylnych lamp - jednoznacznie zdradzają, że to... nowa Toyota Yaris. Zgaduj dalej - śmieje się reżyser programu.
Drzwi samochodu nie są zbyt długie, ale otwierają się szeroko, zapewniając łatwy dostęp do przestronnego wnętrza. Jednolite, plastikowe poszycie drzwi nie prezentuje się zbyt okazale, ale jest solidne. To samo można powiedzieć o desce rozdzielczej. Wszystko, co się na niej znajduje, a nie ma tego zbyt wiele (cztery duże pokrętła i trochę przycisków), zostało podporządkowane jednemu celowi - bezproblemowej i intuicyjnej obsłudze. Jeśli dodać do tego twarde i wygodne, chociaż zbyt płaskie fotele oraz mechanizm zmiany biegów, który pracuje precyzyjnie jak szwajcarski zegarek, to musi być... nowy Ford Fiesta. Może do trzech razy sztuka - podpowiada reżyser.
Ciekawe stylizacyjnie nadwozie ma jednak parę słabych punktów. Po pierwsze, chociaż temperament większości kierowców nakazuje co innego, pole position pod światłami to w wypadku tego auta najgorsza pozycja. Zdecydowanie lepiej zająć miejsce w drugiej, a nawet w trzeciej linii startowej. Dopiero wtedy z miejsca kierowcy widać górną sygnalizację świetlną. Niezbyt mocno nachylona przednia szyba i długi, płaski dach auta, który zaczyna się daleko przed głową kierowcy, skutecznie ograniczają pole widzenia. Po drugie, za sprawą bardzo szerokiego tylnego słupka, spoglądając do tyłu i na boki można nie zauważyć nie tylko dziecka, ale nawet TIR-a. Widoczność bezpośrednio przed samochodem jest za to bardzo dobra. Zarówno dlatego, że za kierownicą siedzi się dość wysoko, jak i dlatego, że deska rozdzielcza jest umieszczona stosunkowo nisko. Odważna, co nie znaczy, że w każdym calu praktyczna stylizacja nadwozia oraz aż sześć poduszek powietrznych w standardzie, czyli innowacyjność stylu i bezpieczeństwo przywodzą na myśl skojarzenia z... samochodami marki Renault. Spróbuj jeszcze raz - mówi głos zza kamer.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-04-16 14:54:58
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?