łe Suzuki czwartej generacji ma więcej miejsca w kabinie. Większe fotele zamontowano niżej, a do tego zwiększono rozstaw osi o 2 centymetry – niby niewiele, ale robi różnicę. Jakość materiałów w kabinie zauważalnie się poprawiła. Oczywiście nie brakuje tanich plastików, ale są przyjemne w dotyku, a do tego porządnie spasowane. Europejska konkurencja może podglądać na tym polu Japończyków. Jedną z głównych wad poprzedniego Swifta był niewielki bagażnik. Suzuki wzięło sobie do serca uwagi klientów i powiększyło przestrzeń aż o 20 procent, dzięki temu bagażnik ma teraz pojemność 265 litrów. Zestaw jednostek napędowych otwiera wolnossący, benzynowy 1.2 Dualjet (90 KM).
Jednak dużo ciekawszą propozycją jest 1.0 Boosterjet, dostępny również z sześciostopniowym automatem, który świetnie sprawdza się podczas jazdy w mieście. Przekładnia pracuje szybko i sprawnie, ale ma tendencję do przeciągania biegów na wyższe obroty. Trzycylindrowy silnik daje wystarczający zastrzyk momentu już w niskim zakresie obrotów, więc nie ma się co obawiać, że start spod świateł nie będzie dość szybki. W tym wypadku efekt robi niska masa (od 840 kg – w zależności od wersji), którą uzyskano dzięki nowej płycie podłogowej Heartect.
W porównaniu z poprzednikiem konstrukcja samochodu jest dużo sztywniejsza, co można było odczuć podczas przejazdów serpentynami. Inżynierowie poprawili pracę układu kierowniczego, który bez zwłoki reaguje na każde wezwanie, a całości dopełnia zawieszenie, które jest bardziej twarde niż komfortowe. Do tego środek ciężkości Swifta został umieszczony bardzo nisko. Na tych zmianach korzysta kierowca, który ma poczucie pełnej kontroli nad pojazdem, a każdy kolejny zakręt wywołuje uśmiech na jego twarzy.
![]() |
![]() |
Wykończenie wnętrza zaliczyło solidny skok jakościowy. Konkurenci mogą się uczyć od Japończyków | Pojemność bagażnika zupełnie wystarcza na co dzień. Bez większych trudności zmieszczą się dwie walizki kabinowe. Jeśli zabraknie miejsca, kanapę można złożyć |