auto motor i sport 6/2004
Poczciwy, zabawkowy Smart. Auto, które ma koni mechanicznych tyle, ile ma, a i tak zawsze wywołuje uśmiech na twarzy kierowcy. Nawet po najbardziej wytężonym tuningu, z trzycylindrowego silnika turbo o pojemności zaledwie 600 cm3 trudno wycisnąć więcej niż 100 KM. Poza tym, taka ilość mocy i tak bardziej czyni Smarta komicznym niż zwiększa jego osiągi.
Mam wrażenie, że już samo to, że ktoś może chcieć poprawić osiągi Smarta jest dużym osiągnięciem tego autka. Nie uważa tak natomiast Peter Ballantine. Porusza się on na co dzień Smartem z zupełnie innych powodów, z których żaden nawet w przybliżeniu nie ma nic wspólnego z powolną jazdą. Facet ma apetyt na wywrotową rozrywkę - coś takiego, kiedy przechodnie niby widzą coś i słyszą, ale skojarzenie jednego z drugim wydaje im się niemożliwe. Najzwyczajniej w świecie nie mogą uwierzyć własnym zmysłom. I trudno ich nie zrozumieć, kiedy przed oczami mają Smarta palącego tylne gumy i mknącego jak resorak przywiązany do pudełka sztucznych ogni.
Wyjaśnienie jest tak samo proste i jasne, jak porażające i szalone. Smart City Cabrio Pete'a ma silnik jednego z najszybszych seryjnie produkowanych superbike'ów - Suzuki GSX-R 1000. Już same dane techniczne sugerują, że mamy do czynienia z nie byle czym. A więc - chłodzony cieczą, czterocylindrowy, szesnastozaworowy silnik GSX-R-a ma pojemność 988 cm3 i po elektronicznej kuracji osiąga 165 KM przy ponad 11 000 obr/min (odcięcie zapłonu przy 13 500 obr/min). Po zamontowaniu tego małego i lek-kiego, ale przerażająco mocnego silnika, pozbyciu się ESP i innych systemów oraz zamianie belki skrętnej z tyłu na lżejsze i w pełni niezależne zawieszenie, Smart waży nieco ponad 640 kg. Rezultat tej fuzji - nazwijmy go Smartuki - ma więc stosunek mocy do masy 258 KM na tonę, czyli o około 20 KM więcej niż Mitsubishi Evo VIII FQ330. Evo wyprzedzone przez Smarta? Rzecz prosto z krainy marzeń.
Marzenie Ballantine'a zaczęło nabierać realnych kształtów gdzieś pomiędzy Smartem numer 9 a 10. Z szelmowskim błyskiem w oku Pete przyznaje, że jest w tym coś więcej niż hobby. "Zawsze chciałem to zrobić, ale nigdy jakoś nie mogłem się zebrać" - wyjaśnia Ballantine, spec od układów wydechowych, który wcześniej zajmował się tuningiem Cosworthów, Subaru i im podobnych. W końcu pojawiła się możliwość zrobienia czegoś innego. Bardzo innego.
Komentarze
auto motor i sport, 2008-06-30 19:06:20
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?