Gdy w ubiegłym roku siedziałem za kierownicą wyścigowego Golfa w eliminacji VW Castrol Cup i zastanawiałem się, jak tu wygrzebać się ze żwiru po zbyt szybkim prawym zakręcie na Slovakiaringu, nie przypuszczałem, że zaledwie kilka kilometrów ode mnie, w popegeerowskich zabudowaniach powstaje motoryzacyjne dzieło sztuki – małe, zgrabne i lekkie auto wyścigowe. To nie są czasy, w których idea jednego człowieka może doprowadzić do powstania wyrafinowanej maszyny. Potrzeba sztabu ludzi, profesjonalnych narzędzi, fabryki, miesięcy na obliczenia, olbrzymich pieniędzy, no i wielkiego zapału. W małej manufakturze pod Bratysławą nie zabrakło ani pomysłu, ani zapału, i pieniędzy też nie. W 2011 roku niewielka firma wystawiająca auta w wyścigach samochodowych postanowiła zbudować własny bolid.
![]() |
Za Pragę R1 trzeba zapłacić 490 tys. zł. |
Ale nie byle jaki. Jak tłumaczy mi Jan Martinek, mechanik, marketingowiec, konstruktor i osoba od wszystkiego w jednym, to miał być pojazd niezwykły. – Nasze auto miało być pierwszym tanim samochodem wyścigowym, wykorzystującym monokok. Po półtora roku na kołach stał pierwszy egzemplarz Pragi. Ochrzczono go R1.
Monokok wykonany w technologii honeycomb waży zaledwie 55 kg. Jego konstrukcja, to najpilniej strzeżona tajemnica manufaktury
Tanie auto? To rzecz względna. Za gotową Pragę R1 trzeba wyłożyć blisko pół miliona złotych, ale uwierzcie, w tym sporcie i za taką technologię to naprawdę nieduże pieniądze. Czy trzeba lepszej rekomendacji niż F1? Monokok to klatka bezpieczeństwa i konstrukcja nośna pojazdu w jednym. Piekielnie mocna, a zarazem bardzo lekka. O jej wytrzymałości przekonał się Robert Kubica podczas GP Kanady w 2007 roku. Na 27. okrążeniu wyścigu Polak uderzył w betonową ścianę z prędkością 230 km/h. Obrażenia? Brak.
Siła w przeplataniu
Samo włókno węglowe jest zbyt słabe, by utrzymało zawieszenie i zniosło przeciążenia podczas jazdy. Trzeba je wzmocnić. Najlepiej lekkim materiałem. Idealnie nadaje się aluminium. Płytki przypominające plastry miodu trzeba więc obłożyć włóknem węglowym i gotowe. Tak powstaje monokok w technologii honeycomb. – Nasz jest nieco grubszy niż w bolidach F1, bo im cieńszy, tym droższy. Znaleźliśmy idealny balans między grubością, wytrzymałością i ceną – dodaje Martinek.
![]() |
![]() |
Jak w prawdziwym bolidzie F1 tak i tutaj jest crashbox – nos, który przy wypadku przyjmuje całą siłę uderzenia | Każde auto jest strojone na hamowni jak najlepszy stradivarius |
Nie jestem do końca przekonany, a moja mina chyba to zdradza. Jan szybko wyciąga olbrzymi pojemnik z testowymi honeycombami. To fragmenty monokoku po testach wytrzymałościowych. Sprawdzali ile warstw należy położyć, jak je układać, kiedy pękają, jak znoszą przeciążenia, a co najważniejsze – jak wklejać w nie punkty mocowania.
Cały monokok powstaje w innej niewielkiej firmie z sąsiedztwa. To jednak nie garażowa produkcja. Zamówienia składają tu Porsche, Audi, a nawet Lamborghini, choć się do tego nie przyznają. Gotowe monokoki trafiają na halę montażową. Są obrabiane, klejone w całość i przygotowywane do montażu zawieszenia, silnika i pozostałych elementów wyścigówki.
Silnik to dwulitrowa konstrukcja Renault Sport. Moc? Nominalnie 210 KM, ale po dwóch latach pracy nad Pragą inżynierom już udało się ją podnieść do 270 KM. A może być jeszcze więcej, bo kilka aut jeździ z zamontowaną turbosprężarką. Tutaj nie buduje się aut jak w fabryce, każde jest nieco inne, specjalnie na potrzeby zamawiającego. Zawieszenie? Konstrukcja własna Pragi, ale wykorzystująca amortyzatory Koni; w pełni regulowana.
Skrzynia biegów? HEWLAND JFR z sześcioma przełożeniami. Oczywiście sekwencyjna, bez sprzęgła można przepinać kolejne biegi w górę. Hamulce? AP Racing czterotłoczkowe na wentylowanych tarczach.