Jest taki przyrząd, który wolimy omijać szerokim łukiem, choć nie powinniśmy – waga. A przecież kwestia ciężaru i masy ciała decyduje o kondycji, także w wypadku samochodów.
Na starcie naszego testu pojawiła się długo oczekiwana, smukła Alfa Romeo 4C, sportowe auto marzeń wykonane w większości z drogiego i lekkiego włókna węglowego. Jej twórcy zapewniają, że masa własna tego cuda wynosi 895 kg, ale nam nigdy dotąd nie udało się tego sprawdzić. Właśnie nadeszła chwila prawdy.
No i proszę! Gotowa do jazdy, z pełnym zbiornikiem, Alfa 4C wycisnęła na redakcyjnej wadze 1024 kg. To świetny wynik, który oznacza, że na jednego konia mechanicznego przypada masa zaledwie 4,3 kg. To tyle, ile w wypadku Porsche Caymana S, dotychczasowego mistrza wśród aut sportowych za w miarę wyobrażalne pieniądze.
Porsche kosztuje 315 000 zł zł, Alfa jest o „tylko” 100 tys. zł tańsza. Już podczas wsiadania widać, kto tu bardziej odpowiada rysopisowi sportowego auta. Żeby dostać się do wnętrza 4C, trzeba zrobić wielki krok nad szerokim progiem, a potem zręcznie wpasować się między kierownicę i fotel. Kierowca ląduje w elegancko wykończonym ciasnym pudełku z włókna węglowego, chwyta małą dwuramienną kierownicę i nie obchodzi go nic oprócz drogi przed nim.
I dobrze, bo właśnie tylko kierowca i droga liczą się w sportowym samochodzie. Przekręcamy kluczyk i doładowany silnik 1.7 odzywa się głośnym, wysokim dudnieniem. No to się będzie działo!
Skrzynia na dwa sprzęgła
Wciskamy dźwignię przy kierownicy i pojawia się cyferka 1, mamy więc pierwszy bieg. Teraz ustawiamy przełącznik na „A/M” (tryb manualny), bo w sportowym aucie biegi trzeba zmieniać samemu i basta. Czy można zamówić 4C z inną skrzynią niż dwusprzęgłowa?
Niestety nie. Dziwne, bo przecież Alfa walczyła z każdym zbędnym kilogramem (np. drążki kierownicze i stabilizatory są w środku puste). W każdym razie, włoscy inżynierowie zmodyfikowali nieco przekładnię TCT w stosunku do wersji montowanej w Mito czy Giulietcie, jest więc jakaś nadzieja.
I rzeczywiście, biegi (jest ich sześć) wskakują prawie z prędkością światła, skrzynia reaguje natychmiast na polecenia kierowcy i zapewnia najlepszy w danej chwili przypływ mocy.
Głośno sycząc i gwiżdżąc, sprężarka zwiększa ciśnienie doładowania i potrzeba tylko chwili, by osiągnęło ono maksymalną wartość 1,5 bara. Alfa zbiera się żwawo już od niskich obrotów, by wręcz eksplodować mocą i przyspieszeniem, gdy wskaźnik wirtualnego obrotomierza przekroczy 2200 obrotów na minutę.
Z danych wynika, że przy 2200 obrotach jest do dyspozycji 350 Nm momentu obrotowego i silnik z bezpośrednim wtryskiem oraz z dwoma wałkami rozrządu daje to odczuć kierowcy.
Zachwyca też dzika pierwotna siła, z jaką Alfa 4C rwie do przodu, dumnie i groźnie przy tym grzmiąc. Przyspieszenie czuć wręcz fizycznie i nie przeszkadza w tym nawet fakt, że do setki Alfa jest o pół sekundy wolniejsza niż obiecywał producent, podając w danych technicznych wartość 4,5 s. I to mimo (a może właśnie z powodu) systemu Launch Control.