Jak prawie każdy test z udziałem samochodu Kii, również ten można by zacząć od rozważań o jego niższej, w porównaniu z konkurentami, cenie. 16 czy nawet 20 tysięcy złotych piechotą nie chodzi, a o tyle mniej od najtańszych Grand Scénica i Zafiry Tourer kosztuje Carens w podstawowej wersji z testowanym silnikiem 1.7 CRDI.
My wolimy zwrócić uwagę na pewne staromodne techniczne rozwiązanie, które w Carensie powróciło do łask – zawieszenie z belką skrętną. Stosowano ją niegdyś choćby w Porsche 356 i 911, czy w każdym mniejszym aucie Renault – od R4 po Kangoo. Na potrzeby Kii Carens, która w aktualnej odsłonie pojawiła się u dealerów w zeszłym roku, technicy odgrzebali nieskomplikowaną belkę skrętną, która zastąpiła stosowaną wcześniej oś wielowahaczową. Pod nowym nadwoziem znalazło się więc, mówiąc elegancko, sprawdzone rozwiązanie. Czy sprawdzi się ono w konfrontacji z Renault Grand Scénikiem i Oplem Zafirą Tourer? Na straconej pozycji model Kii na pewno nie jest – współczesny Golf, w wersjach z silnikami o mocy do 122 KM, też ma belkę skrętną.
Carens, czyli okej za mniej
Jak każdy van, Carens przekonuje przede wszystkim przestronnością wnętrza, zna też kilka trików, dzięki którym rozkład tego wnętrza da się dopasować do chwilowych potrzeb. Na przykład każdy z trzech foteli z tyłu można osobno przesuwać i składać niezależnie jeden od drugiego. Także dwa (za dopłatą 2500 zł) fotele w trzecim rzędzie można złożyć na płasko z podłogą bagażnika, gdy nie są potrzebne. Gdy zaś zamierzamy je wykorzystać, można bez obaw posadzić na nich dorosłych, pod warunkiem że podróż nie będzie daleka, a fotele przed nimi przesuniemy ku przodowi. To, że Kia pod względem pojemności bagażnika nie dotrzymuje kroku Oplowi ani Renault nie wynika z faktu, że te ostatnie stanęły do testu w wersjach pięcioosobowych, lecz z tego, że Carens jest mniejszy.
Chociaż Kia jest mniejsza, wystarcza w niej miejsca dla 7 pasażerów.
Wnętrze z kolei wykonano solidnie i z dobrych materiałów, co jest wspólną cechą aktualnych modeli Kii. Jeśli chodzi o obsługę pokładowych pokładowych urządzeń, to Koreańczycy wyznają zasadę, że do wszystkiego potrzebny jest osobny przycisk lub pokrętło. Do tej pory to podejście sprawdzało się w praktyce, ale w czasach, gdy można zamówić ogrzewaną kierownicę czy przewietrzane siedzenia, tych przycisków robi się po prostu za dużo.
O właściwościach jezdnych Carensa można powiedzieć, że są na przeciętnym poziomie. Już na niewielkich nierównościach nadwozie zbyt mocno się kołysze, a to za sprawą dość miękkiego zawieszenia. Wspomaganie kierownicy zestrojono z kolei w taki sposób, że cały układ nie grzeszy precyzją, w sumie więc Carens w zakrętach okazuje się podsterowny. Nie zmienia to jednak faktu, że pokonuje je w sposób bezpieczny. Hamulce są przyzwoite, ale tylko przeciętne – Zafira Tourer potrafi zahamować na krótszym dystansie, a przecież to Carens jest najmłodszy w tym towarzystwie, więc powinien wyznaczać standardy.
Co innego 1,7-litrowy turbodiesel, który świetnie współpracuje z precyzyjną sześciobiegową skrzynią, zapewniając vanowi Kii spory temperament Wprawdzie silnik ten nie jest mistrzem oszczędności, ale ze zużyciem testowym na poziomie 7,4 l/100 mieści się w przyzwoitej średniej między testowanymi Renault Scénikiem i Oplem Zafirą z dieslami o podobnej mocy.
I tu znowu pojawia się kwestia ceny. Tańszemu Carensowi łatwiej wybaczyć drobne uchybienia i tym bardziej cieszyć się jego zaletami. Zwłaszcza że w sumie są one nie mniejsze od zalet konkurentów.