Drogi do niezwyczajnego auta o niezwyczajnych osiągach są dwie. Można pójść do salonu samochodowego, wyłożyć od 80 tys. zł do ponad 100 tys. zł za szybki samochód klasy GTI, ale z metra cięty i bardzo zwyczajny w swojej niezwyczajności. Takie auto jest znakomite do prawie wszystkiego, ale mało ekstremalne w jakiejkolwiek dziedzinie. Podobną kwotę albo mniejszą - w zależności od zakresu przeróbek - można zainwestować w samochód, który od czasu do czasu nie sprosta codziennym obowiązkom, ale za to potrafi zapewnić ogromnego "kopa" pozytywnej energii. Takiego, że z przyjemnością rano chce się wstawać z łóżka na samą myśl, co czeka przed domem czy w garażu.
Samochód jedyny w swoim rodzaju, o bardzo niezwyczajnym wyglądzie i równie niezwyczajnych osiągach, można zrobić nawet z bardzo zwykłego, miejskiego i taniego auta. Na przykład z Toyoty Aygo, która w salonowym wydaniu kosztuje od 32 500 zł wzwyż i nigdy nie będzie obiektem pożądania. Wystarczy sięgnąć po samochód używany, a koszty "operacji" opisanej dalej znacznie spadną.
W "standardzie" mała, 68-konna Toyota nie wygląda ani porywająco pięknie, ani zaczepnie agresywnie, słabo przyspiesza, kiepsko się prowadzi, ogólnie - nie skręca, nie hamuje. Ale wszystko może robić znacznie lepiej, tylko trzeba dać jej szansę. Wystarczy "przeszczepić" tu i ówdzie podzespoły od większego Yarisa, uzupełnić prawie wyczynowym zawieszeniem, "wypruć" wnętrze i urządzić je na sportowo. Potrzeba do tego nie tylko zaplecza w postaci garażu czy warsztatu i narzędzi, ale przede wszystkim zaufanego, znakomitego mechanika, który potrafi więcej niż tylko sprawdzić poziom oleju w silniku czy wymienić świece zapłonowe.
Za "dawcę organów" do przeróbki Aygo posłużyła Toyota Yaris z 2009 roku, czyli auto poprzedniej generacji po liftingu. Z przodu w całości zostały przełożone 1,3-litrowy silnik ze skrzynią biegów, półosie napędowe, stabilizator, wahacze, piasty kół i hamulce (tarcze z zaciskami). Z tyłu wykorzystano tylną belkę wraz z piastami kół i hamulcami (tarcze z zaciskami). Ponieważ nie wszystko chciało idealnie pasować, trzeba było zmodyfikować poduszki mocujące zespół napędowy, mocowanie chłodnicy i alternatora, który... nie mieścił się wraz z jednostką napędową w komorze silnika.
O 6 cm większy rozstaw kół Yarisa w porównaniu z rozstawem kół Aygo, dodatkowo powiększony przez - mocno odsadzone od piast - obręcze kół z oponami Yokohama S.drive AS01 o rozmiarze 195/45, sprawił, że nie obeszło się bez ingerencji w nadwozie, bo koła nie mieściły się w błotnikach i wyraźnie wystawały poza obrys auta, czego przepisy nie dopuszczają. W związku z tym trzeba było zaprojektować i wykonać nie tylko nakładki na nadkola, ale również nakładki na progi i nowe - znacznie szersze od oryginalnych - zderzaki. W sumie, szerokość Aygo urosła o spektakularne 12 cm, co na każdym zdjęciu widać gołym okiem. Po tej ingerencji w nadwozie Aygo nie wygląda już jak bezimienny maluch, ale jak "wurc", który zabłądził w drodze na oes.
DANE TECHNICZNE
DANE TECHNICZNE | |
---|---|
Cena | ok. 82 500 zł |
Silnik | benzynowy, R4, 1.33 |
Moc/przy obrotach | 120 KM/5800 obr/min |
0-100 km/h | 8,0 s |
Prędkość maksymalna | 200 km/h |
Zużycie paliwa | b.d. |
Emisja CO2 | b.d. |
Silnik | pojemność skokowa 1329 cm3, maksymalny moment obrotowy 153 Nm przy 4850 obr/min, skrzynia biegów 6M, napęd na przednie koła. |
Nadwozie | 3-drzwiowy, 2-miejscowy hatchback, długość ok. 3,42 m, szerokość ok. 1,74 m, wysokość ok. 1,45 m, rozstaw osi 2,34 m, masa własna 860 kg. |
dane producenta |
Seryjne 101 KM silnika z Yarisa, które w Aygo wystarczyłyby w zupełności, zostały jeszcze solidnie podrasowane w myśl zasady, że jak się bawić, to z orkiestrą. Masę koła zamachowego zredukowano o 30% i usunięto układ EGR, czyli recyrkulacji spalin. W układzie wydechowym pojawił się nowy kolektor wydechowy, powiększony o 20%, zrezygnowano z katalizatora oraz zastosowano otwarty przelot o średnicy 50 mm, strumienicę i dwa tłumiki przelotowe. Zwiększono średnicę układu dolotowego (z 54 mm do 70 mm), ale tylko przed przepustnicą - ta pozostała fabryczna. Seryjny filtr powietrza zastąpiono filtrem o dużej przepustowości i zamknięto w termicznej obudowie. Filtr powietrza zmienił miejsce i zza jednostki napędowej powędrował nisko w lukę między silnikiem a przednią belką wzmacniającą. Komputer sterujący pracą silnika przeprogramowano z trybu "eko" na tryb "race&fun". Całość modyfikacji dookoła-silnikowych zaowocowała wzrostem mocy do 120 KM, bardzo rasowym brzmieniem jednostki napędowej i wydechu oraz olbrzymią spontanicznością silnika we wchodzeniu na obroty. Złe wiadomości są tylko dwie. Po pierwsze, zużycie paliwa liczy się w hektolitrach, bo benzyna leje się do silnika strumieniami. Po drugie, samochód nie jest w stanie "zaliczyć" przeglądu technicznego, gdyż nie spełnia norm emisji spalin. Norm hałasu chyba też nie, ale tego prawie nikt nie kontroluje.