Najpierw jednak ważne ogłoszenie – według słownika Toyoty „X” w nazwie Aygo należy wymawiać jak słowo „cross”. Gdybyście więc wybierali się do salonu Toyoty popatrzeć na to auto z bliska, pod żadnym pozorem nie mówcie „Aygo X”, bo mogą Was nie zrozumieć.
Toyota Aygo X - Wymiary nadwozia
Gdy wyrazy „SUV” i „crossover” odmienia się przez wszystkie przypadki, a klienci łapią się na te słowne przynęty, Toyota nie mogła wykonać innego ruchu, niż spróbować zaatakować rynek modelem mini w takim właśnie stylu.
Aygo zachowało niewielkie wymiary, chociaż od poprzednika jest aż o 23,5 cm dłuższe. 3,7-metrowe nadwozie to w tej klasie jednak nie awangarda, lecz norma – najbliższy konkurent spod znaku Suzuki ma dokładnie taką samą długość jak Toyota, a koreańskie Kia Picanto i Hyundai i10 są tylko odrobinę krótsze. Aygo X wyróżnia oczywiście bojowo-uterenowiony styl nadwozia, które wygląda jakby chciało się kąpać w błocie jeszcze przed śniadaniem. Z czarnymi elementami (pokrywa bagażnika, szyba będąca jednocześnie jej częścią, tylne zderzaki i spojler – wszystko od wersji Style w górę) Aygo jest z jednej strony bezpretensjonalne, a z drugiej na tyle inne, żeby rzeczywiście móc się na rynku wyróżnić. Koła są rozstawione po bokach nadwozia (choć nie tak bardzo jak np. w VW Up-ie), a jego zwisy, szczególnie tylny, bardzo krótkie. Prześwit został zwiększony, co zapewne jest głównie rezultatem zastosowania nietypowo dużych obręczy kół (18-calowych!), i wynosi niecałe 15 cm, siedzi się za to aż o 5,5 cm wyżej niż w poprzedniku. Tyle wystarczy, żeby nie szorować podwoziem podczas wjazdu na krawężnik. Toyota udowodniła swoją „terenową sprawność” na jednej z dróg z kostki, która wybrzuszyła się pośrodku, dlatego strach na nią wjeżdżać małym autem. Aygo X pokonało ją dzielnie i bez strat.
