Telefony z dużymi przyciskami, relaks przy pracy na działce, rachunki płacone w okienku na poczcie – właśnie w taką codzienność wpisuje się nowa Toyota Corolla. W galopującym świecie nowinek technicznych i multimediów trudno znaleźć drugi tak zwyczajny samochód. Samochód służący po prostu do jeżdżenia. I tyle.
Praktycznie, za to niezbyt stylowo
Corolla znów mocno urosła, szczególnie na długość (o 8 cm), wchodząc niejako w kompetencje Avensisa, który u Toyoty ma monopol na obszerną kabinę. Zresztą obydwa auta są do siebie bardzo podobne. Mają nawet taki sam rozstaw osi (2,7 m). Projektując Corollę, Toyota na wszelki wypadek zrezygnowała z wszelkich eksperymentów stylistycznych. Jedyną ekstrawagancją są przednie światła, w których wnętrzu „zatopiono” fragment osłony chłodnicy oraz światła do jazdy dziennej z diodami LED. Całe nadwozie, zwłaszcza z przodu, mocno przyprawiono chromami. To samo dotyczy wnętrza. W zamyśle projektantów ma to podkreślać elegancję auta.
Mimo to wnętrze wygląda dość surowo. W wielu miejscach kabiny można się natknąć na twarde i niezbyt wyszukane plastiki. Deska rozdzielcza jest prosta w formie, pozbawiona wszelkich ozdobników. Konsolę środkową ustawiono do niej niemal prostopadle, a jedynym powiewem świeżości okazuje się kolorowy ekran systemu radiowo- nawigacyjnego (dopłata 2100 zł od wersji Premium). Korzystanie z niego (przynajmniej w teorii) ułatwiają dotykowy ekran i polskie menu. Niestety obsługa tego cudeńka okazuje się dość skomplikowana, o czym świadczy opasła instrukcja obsługi licząca aż 220 stron!
Na domiar złego czytelność ekranu (zwłaszcza w słoneczne dni) pozostawia wiele do życzenia, bo odbija się w nim światło. Podstawowe wersje Corolli (Live oraz Active) są wyposażane w zwykłe radio, a wielofunkcyjna kierownica (standard) pozwala bez odrywania od niej rąk zapanować nad jego obsługą.
W Corolli wszystko jest proste. Obsługi nie trzeba się uczyć.
Silnik Corolli uruchamia się tradycyjnie kluczykiem, a nie przyciskiem. Kierowca przed oczami ma klasyczne zegary, z analogowymi prędkościomierzem, obrotomierzem i wskaźnikiem ilości paliwa w zbiorniku. Fotele są wygodne, całkiem dobrze wyprofilowane, mimo iż brakuje im regulacji podparcia pod lędźwie. Irytować może skokowo, a nie płynnie pokrętłem, ustawiane oparcie fotela. W przeciwieństwie do wielu japońskich aut fotele z przodu mają dość szeroki zakres regulacji, co w połączeniu z ustawianą w dwóch płaszczyznach kierownicą pozwala każdemu wygodnie usiąść.
Nie gorzej potraktowano pasażerów tylnej kanapy. Mają sporo miejsca na nogi, uda i ramiona. Pod tym względem Corolla wyróżnia się na tle konkurencji. Wygodnie może nią podróżować nawet pięć osób – tym bardziej że tej siedzącej z tyłu pośrodku nie przeszkadza wysoki tunel pod nogami – ma tylko ok. 4 cm. Pojemność bagażnika wynosi 452 l i jest on ustawny. Pakując walizki trzeba jednak pamiętać, że zawiasy wnikają do wnętrza kufra Corolli. To rozwiązanie staromodne, za to bardzo tanie. Objętość bagażnika można podwoić, składając (tylko z wnętrza) oparcie tylnej kanapy.