Już same wymiary (długość 4,8 m, szerokość i wysokość 1,9 m) sugerują, że to auto dla prawdziwego macho. Napęd 4x4, 22-centymetrowy prześwit i potężne 18-calowe obręcze kół (standard od wersji wyposażenia Premium), które tu akurat giną w jeszcze potężniejszych nadkolach jednoznacznie sugerują przeznaczenie samochodu.
Do kabiny trzeba się wspinać. Dotyczy to absolutnie wszystkich osobników, nawet tych wysokich. Wewnątrz przepych – skóra, elektryczne sterowanie wszystkim, co się da ustawiać czy regulować. Szkoda tylko, że wrażenie wysokiej jakości psują tanie plastiki. Z ergonomią również Toyota ma na bakier. Chcesz uruchomić silnik (przyciskiem) i trafiasz w pokrętło panelu klimatyzacji.
Co gorsza, ktoś wpadł na pomysł, aby wokół kolumny kierownicy, w miejscu zupełnie niedostępnym dla wzroku kierowcy, umieścić wiele przycisków funkcyjnych. Może nie są one pierwszej potrzeby (podgrzewanie kierownicy, ustawianie lusterek zewnętrznych, wyłącznik systemu stabilizacji toru jazdy), ale szukanie ich podczas jazdy nie jest bezpieczne. Na szczęście z tymi drobiazgami da się jakoś żyć.
Kiedy już usiądziesz wygodnie za kierownicą (a to w Land Cruiserze jest pewne), okazuje się, że nagle nie znajdujesz dróg o złej nawierzchni. Już standardowe, stalowe zawieszenie tłumi absolutnie wszystkie nierówności, jakie napotka. Samochód dosłownie płynie. Dosłownie, bo wpada w charakterystyczne kołysanie. Prawdziwy problem pojawia się, gdy droga robi się naprawdę kręta. Nadwozie zaczyna się wtedy wyraźnie przechylać na boki, a fotele przestają solidnie podtrzymywać ciało.
Do tego kanapowego charakteru jazdy Land Cruisera idealnie „dopasowano” sposób pracy silnika i skrzyni biegów. Reakcja na dodanie gazu jest opóźniona, a biegi przełączane są w sposób płynny i wyjątkowo niespieszny. Moc 190 KM obciążona masą własną auta, która tu wynosi aż 2345 kg, gdzieś się ulatnia. Tak samo zresztą jak moment obrotowy o niby słusznej wartości 420 Nm, który dostępny jest już przy 1600 obr/min.
Wystarczy jednak zjechać z asfaltowej drogi – im dalej tym lepiej – żeby poznać prawdziwy charakter Land Cruisera. Stały napęd na cztery koła, reduktor, blokady tylnego i centralnego mechanizmu różnicowego, programy jazdy terenowej, asystent wjazdu i zjazdu ze wzniesienia oraz terenowy tempomat „CRAWL” sprawiają, że trudno zatrzymać tego mastodonta w terenie. Właśnie na bezdrożach okazuje się, jak bardzo wszystko jest tu na miejscu. Land Cruisera stworzono po prostu po to, by jeździć nim na skróty. I nie warto go na siłę cywilizować.