Recreational Active Vehicle, czyli „pojazd do rekreacyjnej aktywności” Toyoty, 19 lat temu zapoczątkował modę na kompaktowe SUV-y. Jego niewielkie rozmiary, stosunkowo wysoki prześwit i napęd na cztery koła sprawiały, że bez problemu odnajdował się w mieście, a gdy było trzeba, potrafił poradzić sobie w terenie. Przez te niespełna 20 lat SUV-y bardzo ewoluowały – rzadko który ma napęd 4x4, prześwitami często tylko minimalnie przewyższają zwykłe kompakty, są za to upakowane bajerami i maksymalnie komfortowe. Sprawdzamy, czy tą samą drogą podąża czwarta generacja Toyoty RAV4, której pierwsze egzemplarze już stoją na parkingach u dealerów.
Żegnaj "zapasie"
Stylistycznie zupełnie nie widać podobieństwa do modelu poprzedniej generacji. Nowy RAV4 ma skośne oczy, napompowane nadkola i jest dużo bardziej wyrośnięty – dłuższy aż o 20 cm, szerszy o 3 i niższy o 2,5 cm od poprzednika. Na zawsze pożegnał cechy charakterystyczne przodków – otwieraną na bok pokrywę bagażnika i zamontowane na niej koło zapasowe. Pierwszy atrybut ustąpił miejsca klasycznie unoszonej pokrywie (teraz dostęp do bagażnika jest równie łatwy z obu stron), a drugi… zestawowi naprawczemu pod podłogą bagażnika. Na marginesie – oba rozwiązania zastosował Ford, wykorzystując je w pokazanym w Genewie modelu EcoSport.
W nowym RAV4 po raz pierwszy zastosowano dwulitrowego diesla i, co najlepsze, auto z tą jednostką jest najtańsze w gamie. Klient nie musi płacić wyższej akcyzy za „luksusową” pojemność silnika, a 124 KM mocy i 310 Nm momentu obrotowego zupełnie wystarczy do wygodnego podróżowania przednionapędowym SUV-em.
Miejsca aż nadto
Większy o 10 cm rozstaw osi sprawił, że kabina jest dużo bardziej obszerna. Wręcz zaskakująco duża – nie ma szans, aby pasażer tylnej kanapy choćby dotknął kolanami oparcia przedniego fotela. I nawet trójka siedzących z tyłu nie będzie narzekać na ciasnotę. Kierowcom spodobają się widoczność oraz zakres regulacji fotela na wysokość. Wyjściowo siedzi się o 3 cm niżej niż w modelu poprzedniej generacji, a jeśli ktoś ma niewiele ponad 180 cm wzrostu, już przez przednią szybę zobaczy pokrywę silnika, co ułatwia manewrowanie. Siedzisko unosi się tak wysoko, że głowa może wbić się w podsufitkę – wtedy siedzi się jak na krześle i nawet niewysoki kierowca nie będzie miał problemów z obserwacją drogi. Szkoda tylko, że właśnie jedynie dla tych niższych i siedzących bliżej pedałów zaprojektowano regulację kierownicy – długonodzy będą narzekać, że nie da się jej wystarczająco przyciągnąć do siebie. I jeszcze jeden psikus projektantów – przez środek kokpitu biegnie „parapet”, który zasłania przyciski do podgrzewania foteli i gniazda USB i 12V. Trzeba się nauczyć trafiać w nie po omacku. W średniej wersji wyposażenia (Premium) wspomniany element oraz kierownica wykończone są ekoskórą, przez co wnętrze prezentuje się całkiem elegancko. W wersji podstawowej (Active) skórę zastąpiono miękkim plastikiem.
Niezła cena
W nowym RAV4 po raz pierwszy zastosowano dwulitrowego diesla i, co najlepsze, auto z tą jednostką jest najtańsze w gamie. Klient nie musi płacić wyższej akcyzy za „luksusową” pojemność silnika, a 124 KM mocy i 310 Nm momentu obrotowego zupełnie wystarczy do wygodnego podróżowania przednionapędowym SUV-em. I ta wersja silnikowa, wyceniona na 96 900 zł, będzie pewnie najczęściej wybierana przez polskich klientów. Zapewnia przyzwoite przyspieszenie do setki (10,5 s) oraz akceptowalne zużycie paliwa, choć w katalogową średnią na poziomie 4,9 l/100 km zupełnie nie wierzymy. Podczas spokojnej jazdy naszemu egzemplarzowi wystarczyło 5,6 l, co w modelu poprzedniej generacji było raczej nieosiągalne, ale jak tylko zaczęły się górki, wyprzedzanie, a potem wizyta na autostradzie, średnie spalanie podskoczyło do 7 litrów. Przy dynamicznej jeździe zaczynają przeszkadzać przechyły auta w zakrętach – trzeba się do nich przyzwyczaić. Na szczęście fotele w średniej wersji wyposażenia zapewniają całkiem dobre trzymanie boczne, więc nie trzeba się zapierać, by z nich nie spaść. Poza asfalt raczej nie ma się co wybierać – 17- lub 18-calowe felgi aluminiowe i brak „zapasu” skutecznie zniechęcają do takich pomysłów. Pochwalić można wyciszenie kabiny – nawet na autostradzie szum powietrza opływającego auto nie jest uciążliwy, bardziej słychać opony. Jeździliśmy na zimówkach, pewnie na letnich będzie jeszcze ciszej. Przekonamy się, jak tylko nowy RAV4 przyjedzie do nas na test.
Adam Majcherek
redaktor "auto motor i sport"
Dobry patent
Nie zrażaj się cenami pakietów wyposażenia Tech i Executive – handlowcy w salonach są gotowi obniżyć je prawie o połowę.
amis