Gdy wiosną 2005 r. Swift wjeżdżał na polski rynek, budził zdumienie, bo bardzo odróżniał się sylwetką, wyposażeniem i ergonomią od starego modelu, a skojarzenia z Mini tylko dodawały mu atrakcyjności. Koncepcja auta opracowana przez Eiji Mochizuki okazała się strzałem w dziesiątkę. Również nieco obszerniejszy następca kontynuuje ten styl. Na pewno poprzedniego Swifta trudno nazwać rodzinnym, choćby z powodu małego bagażnika – 213 l w wersjach przednionapędowych i 198 l w 4WD – oraz niewielu schowków.
Swift należy do modeli, przy których łatwo wskazać wersję dominującą na rynku wtórnym – to pięciodrzwiowy hatchback z benzynowym silnikiem 1.3. Trzydrzwiowe stanowią czwartą część ogłoszeń, innych nadwozi nie ma, co zresztą w segmencie aut miejskich jest powszechne.
Decydując się na odmianę trzydrzwiową trzeba pamiętać, że oparcie fotela pasażera nie ma pamięci pochylenia i trzeba je ustawiać za każdym razem, po drugie takie nadwozie jest tylko czteromiejscowe. Pięciodrzwiowy Swift wydaje się więc bardziej praktyczny, a wygląda wcale nie gorzej.
Benzynowe silniki tworzą 70, nawet 80% ofert. Egzemplarze z instalacją LPG to prawdziwe rodzynki pośród około 500 ogłoszeń o sprzedaży Swifta na największym portalu motoryzacyjnym. Cóż, to tylko potwierdza tezę, że silniki Swifta nie lubią gazu. Mieszanka propanu i butanu źle wpływa na zawory i gniazda zaworowe, które się wypalają, zaś płytkową regulację zaworów w najpopularniejszej wersji 1.3 trzeba powtarzać co 30 tys. km.
Silniki Swifta słabo tolerują LPG, więc odradzamy montaż instalacji.
Moc tego silnika (92 KM) imponuje bardziej na papierze, bo podczas jazdy na trasie przeszkadza jego wysokoobrotowa charakterystyka. Jednostka ożywia się powyżej 3000 obr/min, maksymalny moment występuje dopiero przy 4200 obr/min, a że jeszcze przełożenia IV i V biegu są długie, wyprzedzając przy 120 km/h musisz redukować na IV! Chyba że masz kilometr wolnego lewego pasa, wtedy nie musisz. Nie dziw się więc, że Swift 1.3 długo dochodzi do prędkości maksymalnej na polskiej autostradzie, czyli do 140 km/h.
Za to w mieście, na I, II i III biegu taki Swift jest całkiem żwawy, spodoba Ci się zdecydowanie bardziej. Lepiej na trasie wypada benzynowy silnik 1.5 o mocy 101 KM. Niby tylko o 9 KM mocniejszy, ale jego elastyczność, szczególnie na piątce, jest zdecydowanie lepsza. Tak jak w 1.3, przeszkadza hałaśliwość w trakcie rozpędzania. Tylko 1.5 był łączony z automatem: czterobiegowym, bez trybu ręcznego i tłumiącym wigor silnika przy wyższych prędkościach.
Niewątpliwie najlepszy jest silnik 1.6 (125 KM), z kutymi tłokami, montowany w trzydrzwiowej wersji Sport. Wprawdzie jest głośny (co niektórzy potraktują jako zaletę), ale bez problemu przyspiesza z obrotów poniżej 2000 na III, IV, V przełożeniu i w ogóle żywo reaguje na gaz. Jednak Swift Sport jest rzadkim okazem i nie zawsze kondycja używanych egzemplarzy bywa dobra, taki los małych GTI.
Turbodiesel 1.3 DDiS, a dokładnie 1248 cm3, produkowany w Bielsku- -Białej to wspólna konstrukcja Fiata i General Motors, mniejszościowego akcjonariusza Suzuki do listopada 2008 r. Ropniaczek rozwijający 69 albo 75 KM bywa niewiele droższy od benzynowego 1.3, ale lubi brać olej silnikowy. Jeżeli już, szukaj 75-konnego, który rozpędza się znacznie lepiej niż wskazywałaby na to różnica zaledwie 6 KM.
Jeszcze rzadsze niż diesle są Swifty 1.3 4WD. Układ nieskomplikowany, z napędem na tył dołączanym za pośrednictwem sprzęgła wiskotycznego (przy tylnym moście) w razie poślizgu lub gwałtownego skrętu przednich kół. Włączanie i wyłączanie napędu tylnej osi przebiega automatycznie, w kabinie nie ma żadnych guzików ani pokręteł. Działa to sprawnie.
Niezależnie od silnika czy napędu zawieszenie (przód kolumny McPhersona, tył belka skrętna) nie należy do miękkich, ale dzięki temu prowadzenie jest na wysokim poziomie. I nie trzęsie jak w Mini na byle nierówności, nawet w Swifcie 1.6 Sport.