Szóstka” to tak naprawdę poważnie zliftingowana „piątka”: jak na polskie realia to jeszcze młody model, najwyżej sześcioletni. Najtańsze, nierozbite egzemplarze kosztują ponad 25 tys. zł. Z racji wieku i ceny Golf VI generacji dopiero zdobywa popularność w naszym kraju. Wystarczy rzut oka na statystykę na największym portalu z ogłoszeniami: Golf VI – 910 egzemplarzy, Golf V – 1705, Golf IV – 3038. Jak można było się spodziewać, Golfy VI z polskich salonów, bezwypadkowe, serwisowane w ASO są w mniejszości (166 sztuk, czyli 18%).
Z drugiej ręki najczęściej oferowany jest pięciodrzwiowy hatchback 1.6 TDI. Spośród wspomnianych 910 sztuk ponad dwie trzecie stanowią hatchbacki. Mniej praktyczne trzydrzwiówki to ledwie kilkanaście procent hatchbacków, dominują pięciodrzwiowe. Resztę tworzą kombi (Variant), bo kabriolety z miękkim dachem to dosłownie pojedyncze ogłoszenia.
Kabriolet, jako jedyna wersja nadwoziowa tej generacji, jest nadal wytwarzany. Golf VI produkowany w latach 2009-2013 w podwyższonej, pięciodrzwiowej wersji Plus często jest klasyfikowany jako minivan. Takich aut do kupienia znaleźliśmy 101 sztuk, co tylko umacnia przewagę pięciodrzwiowych Golfów.
Optycznie uterenowioną, rzadką odmianą Plusa jest Cross Golf. Podobnie jak w wypadku nadwozia hatchback/kombi przedstawia się wśród silników proporcja diesel/benzyna – wysokoprężne to dwie trzecie z okładem. Zdecydowanie więcej jednostek TDI ma pojemność 1.6 (znowu dwie trzecie) niż 2.0, która daje o wiele więcej frajdy z jazdy.
Konkurencja pręży się i napina, a i tak Golf od dziesięcioleci pozostaje wzorcem w klasie niższej średniej. Nawet jeśli nigdy nie miałeś bliższego kontaktu z produktami rodziny VW, z Golfem VI szybko się dogadasz.
Jego sylwetka nie prezentuje się tak efektownie jak Alfy Romeo 147 i Giulietty, ale nie można odmówić jej solidności i pewnej dozy elegancji. Zawiasy umożliwiają pozostawienie drzwi w częściowo otwartej pozycji i tylko bardzo mocny wiatr mógłby te drzwi niespodziewanie zatrzasnąć.
Fotele sprawdzają się w długich trasach, nie męczą pleców. Koło kierownicy ma świetnie dobraną grubość i nawet bez skóry zapewnia właściwą przyczepność dłoni. Na desce rozdzielczej jest wiele miękkiego plastiku, choć zabrakło go na środkowej konsoli, w okolicy prawego kolana kierowcy i lewego pasażera. Kształt kokpitu jest prosty, niektórzy powiedzą, że nudny, ale od razu zorientujesz się, gdzie co jest, bez sięgania po instrukcję obsługi (która ma swoją półeczkę w schowku przed pasażerem).
Palce same trafiają na dźwigienki za kierownicą. Kieszenie w przednich drzwiach pomieszczą wiele, nawet butelki o pojemności 1,5 l. Wytknąć można brak kontrolki świateł mijania. Poza tym w autach z półautomatyczną klimatyzacją Climatic pokrętło do regulacji kierunku nawiewu zasłania piktogram pokazujący kierunek na kierowcę i pasażera, taki drobiazg.
Maska silnika elegancko podnosi się na siłowniku, równie łatwo zamkniesz i otworzysz pokrywę bagażnika. Trochę szkoda, że kształt maski nie pozwala na postawienie leżących wycieraczek przed umyciem czołowej szyby. Trzeba manipulować zapłonem i dźwigienką wycieraczek. Jazda Golfem VI to przyjemność. Zawieszenie z wielowahaczową, tylną osią daje duże poczucie bezpieczeństwa, bez uszczerbku na komforcie.
Za 40 tys. zł kupisz pięcioletniego Golfa 2.0 TDI/140 KM
Wnętrze jest dobrze wyciszone, jak na ten segment aut, a ogrzewanie bardzo skuteczne (dotyczy to również tylnej kanapy, która ma osobny nawiew).
Dzięki świetnym czujnikom parkowania z wyświetlaczem na kokpicie (częsty element wyposażenia Golfów VI) możesz zbliżyć się do przeszkody na centymetry. Dobrze, bo słupek C ogranicza widoczność.