Ale o co właściwie chodzi? Takie pytanie pojawia się zwykle, gdy producent zaprasza na jazdy testowe modelem koncepcyjnym. Bo najczęściej towarzyszą temu wskazówki w stylu: „Tylko proszę jechać nie szybciej niż 25 km/h i nie parkować w słońcu, bo specjalny lakier może się roztopić”. Wartość poznawcza takiej eskapady jest oczywiście niewielka. Tymczasem Volkswagen do jazd na wynajętym lotnisku podstwił ID.Xtreme, zachęcając: „Oczywiście możesz ostro wcisnąć gaz. Tam dalej jest trochę dzikiego terenu, żebyś mógł sprawdzić zawieszenie”. Menedżer projektu, Sven Wachendorf, uśmiecha się: „Jeśli już stawiamy na koła jakiś samochód, to raczej po to, żeby wszystko w nim działało”. Bardzo dobrze.


Zespół fachowców z różnych działów VW potrzebował dziesięć miesięcy, żeby ID.4 GTX przemienić w ID.Xtreme. Fakt, że pracowali przy tym specjaliści z różnych dziedzin świadczy o tym, że chodziło o coś więcej niż tylko wizualne zmiany nadające autu terenowy szyk. Chociaż akurat wygląd rzeczywiście gra w nim ważną rolę. Jeśli jakiś model ma kojarzyć się z przygodą i rekreacją powinien mieć dodatkowe diodowe podświetlenie elementów nadwozia, szerokie opony i poszerzone błotniki. Studyjny model ma też o 20 mm większy rozstaw przednich kół, z kolei czarne nakładki z drukarki 3D poszerzają nadkola o 50 mm.
Bad Boy?
Ciasno za to ustawiono plastikowe pachołki wyznaczające slalom na płycie lotniska, zauważam siadając za kierownicą. Ponieważ w ID.Xtreme zastosowano zawieszenie jak w rajdówce, siedzę o 30 mm wyżej nad asfaltem. Przy temperaturze 15 stopni poniżej zera poranne słońce układa we wnętrzu pstrokate wzory. To za sprawą bagażnika dachowego, czyli rodzaju nakładki z tworzywa z otworami w kształcie rombów, rozpiętej nad szklanym dachem na całej szerokości i także wydrukowanej w technologii 3D. W jej środku wytłoczono napis „Made with passion and friends”. Wygląda więc na to, że ID. Xtreme, mimo swojej zaczepnej nazwy nie zamierza grać roli niegrzecznego chłopca. A może jednak? Wciśnięcie prawego pedału powoduje szarpnięcie, którego się nie spodziewałem. Powiedzmy sobie szczerze: plakietka GTX, którą VW stosuje w autach elektrycznych jako odpowiednik GTI, może być przydatna najwyżej przy wyznaczaniu przez firmę wyższej ceny auta. Opatrzone nią modele nie stają się jednak z jej powodu dużo mocniejsze czy ostrzejsze podczas jazdy. Wygląda na to, że w ID.Xtreme jest inaczej.