Jaki model Volkswagena jest najchętniej kupowany w Europie? Nie Polo ani nie Golf – od jakiegoś czasu jest to Tiguan. W sięgnięciu po koronę nie przeszkodził mu fakt, że jest oferowany już od pięciu lat. Kilka miesięcy temu przyszedł jednak czas na face lifting. Tiguan dotąd przypominał większego od siebie Touarega, a teraz wyraźnie upodobnił się do Golfa ósmej generacji. Chodzi nie tylko o podobny kształt przednich i tylnych świateł czy osłony chłodnicy, ale także o jego wnętrze, które stało się bardziej multimedialne. Wśród zmian są te dobre (zmodyfikowany system multimedialny, nowy wzór kierownicy z odświeżonym logo marki), ale też niekoniecznie udane, jak przyciski na kierownicy umieszczone pod jedną błyszczącą taflą. Mają sprawiać wrażenie, że obsługuje się je dotykowo, ale wymagają zwykłego wciśnięcia, a to jest trudniejsze niż dotąd, bo przyciski nie są od siebie odseparowane i podczas jazdy trudno trafić w odpowiedni. Pojawił się też nowy panel klimatyzacji, który zamiast przycisków i pokręteł ma dotykowe pola i suwaki – w pierwszej chwili obsługa wydaje się bardzo skomplikowana, jednak po kilkudniowym przyzwyczajaniu się jest już tylko skomplikowana. Panel nie wniósł niczego wartościowego, za to utrudnia obsługę klimatyzacji – podejście do zasad ergonomii w VW chyba nieco się zmieniło.
![]() |
Cyfrowy zestaw wskaźników nie wymaga dopłaty w wersji R-Line, ale nawigacja jest płatna ekstra |
![]() |
![]() |
Pokrętła do zmiany trybów jazdy używa się bez odrywania wzroku od drogi, natomiast taka obsługa nowego dotykowego panelu klimatyzacji nie jest możliwa |
![]() |
Nowe przyciski na kierownicy wyglądają nowocześnie, ale ich obsługa podczas jazdy nie jest intuicyjna |
VW Tiguan 2.0 TDI - Pasuje jak żaden inny
Przyjmijmy, że nowe „cyfrowe” rozwiązania we wnętrzu nie odrzucają potencjalnych klientów. A co jeszcze dostaną oni po face liftingu? Pojawił się model z napędem hybrydowym plug-in oraz wersja usportowiona okraszona literką R, ale najważniejsza nowość kryje się pod maską egzemplarza testowanego – to wzmocniony do 200 KM wysokoprężny silnik 2.0 TDI. Wzrost mocy o 10 KM i równe 400 Nm momentu obrotowego nie można uznać za rewolucję, jednak jest to silnik, który do Tiguana pasuje jak żaden inny. Po zmianach bardziej żywiołowo reaguje na wciśnięcie gazu i jeszcze chętniej wkręca się na obroty, więc dynamika jazdy autem jest na bardzo przyzwoitym poziomie. Czuć, że samochód bez wysiłku przyspiesza. Zmodyfikowano też systemy oczyszczania spalin, więc silnik Diesla ma mniej szkodzić – trzymamy za słowo. Ta jednostka jest zawsze łączona z 7-biegową przekładnią DSG, którą zestopniowano w taki sposób, że nawet podczas jazdy autostradą we wnętrzu jest cicho, bo silnik pracuje przy niskich obrotach. Przekładnia DSG po raz kolejny swoje największe zalety pokazuje w połączeniu z silnikiem 2.0 – nie szarpie przy ruszaniu i płynnie redukuje przełożenia, co w mniejszych silnikach bywa problemem. Warto też zwrócić uwagę na komfort jazdy, jaki zapewnia Tiguan, bo jest on bliższy temu w samochodach o rozmiar większych niż u konkurentów tego auta – wnętrze dobrze wyciszono, więc na autostradzie nie doskwiera szum wiatru, w mieście nie przeszkadza dźwięk diesla, fotel jest wygodny, a zawieszenie z amortyzatorami o zmiennej sile tłumienia (opcja) świetnie sprawdza się w najbardziej komfortowym ustawieniu. Minus jest tylko jeden – w aucie za ponad 200 tys. zł w fotelu nie ma możliwości regulacji podparcia ud.
![]() |
W wersji R-Line Tiguan wygląda jak auto usportowione, ale chromowane elementy zderzaka nie mają nic wspólnego z wydechem |
![]() |
Nawet po przejechaniu 400 kilometrów na raz kierowca wysiada z auta bez bólu pleców |
Komentarze