Ma wszystko, aby się podobać. No, prawie wszystko. Brakuje mu tylko wysokiego nadwozia z wysoką pozycją za kierownicą. Masywne zderzaki z przodu i z tyłu – z upiększającym elementem udającym solidną płytę, zabezpieczającą podwozie przed urazami – są.
Ozdobne listwy na progach, również udające metal, są. Delikatnie wyliftowane nadwozie z prześwitem większym (jedynie o 12 mm!) niż w V40 bez przydomku CC – jest. Cross Country to odmiana modelu, która ma sugerować, że ten samochód potrafi nieco więcej niż zwyczajne V40, ale jego właściciel niekoniecznie musi tę przewagę wykorzystywać na co dzień. „Modele oznaczone symbolem CC są w Volvo dla tych, którzy wyjeżdżają w góry po to, by chodzić po nich samemu, a nie dojechać autem na szczyt” – wyjaśnia wiceszef od strategii produktu w Volvo. I wszystko jasne w temacie off-roadowych możliwości V40 Cross Country. Zwłaszcza że tylko najmocniejsza wersja – benzynowa T5 – jest wyposażona w napęd na cztery koła, ze sprzęgłem wielopłytkowym Haldex najnowszej, piątej już generacji.
Wnętrze dla tych, którzy lubią prowadzić
Mimo że z materiałów prasowych na temat V40 CC wynika, że kierowca podróżuje w nim 40 mm wyżej niż w zwykłym V40, pierwsze, co zauważa się po zajęciu miejsca na przednich fotelach to fakt, że można je „posadzić” nisko nad podłogą. I to nawet w wersji z elektrycznie regulowanym fotelem kierowcy (dopłata 3150 zł), gdzie zazwyczaj elektryka sprawia, że nie można opuścić go tak nisko jak fotel z ręczną regulacją. Możliwość niemal pionowego ustawienia oparcia także jest bardzo miłym zaskoczeniem.
V40 CC nie zrobisz wrażenia na sąsiadach, ale będziesz miał więcej fanu z jazdy niż oni za kierownicą potężnych SUV-ów.
Kolej na kierownicę – przyjemnie grubą, aksamitną w dotyku i wyglądającą na mniejszą niż w większości aut. Jej średnica zewnętrzna wynosi 375 mm, co jest raczej standardem dla kompaktów; ale liczy się pozytywne wrażenie. Za to zakres regulacji „wolantu” zdecydowanie nie jest standardowy – można odsadzić go daleko od deski rozdzielczej, co znacznie ułatwia dobranie prawidłowej pozycji do jazdy. Jak ryba wody, tej regulacji potrzebują osoby wysokie i długonogie. Nie tylko w wypadku automatycznej skrzyni biegów (oferowanej jako standard w połączeniu z 254-konnym silnikiem T5), która w czasie jazdy lewą nogę czyni bezrobotną, ale także w wersjach wyposażonych w przekładnię mechaniczną bardzo przydaje się obszerna, solidna oraz zamontowana we właściwym miejscu i pod właściwym kątem podpórka na stopę. Dzięki niej lewa stopa ma swoje stałe miejsce.
Moc jest z tobą
Po uruchomieniu silnika, który liczbą cylindrów (5) i pojemnością (2,5 l) kpi sobie z zasad downsizingu, prawie natychmiast możesz przekonać się o tym, co potrafi. Wystarczy, aby wskazówka na obrotomierzu zawędrowała w okolicę cyfry 2 i już jednostka napędowa Volvo dysponuje tym, co ma najcenniejszego, czyli maksymalnym momentem obrotowym o wartości 360 Nm. Stałym aż do 4200 obr/min. W praktyce oznacza to, że takiego wskazania na obrotomierzu możesz zbyt często nie oglądać, bo V40 z takim samym impetem przyspiesza między 3000 obr/min a 4000 obr/ min, jak i między 2000 obr/min a 3000 obr/min.
Automat zaprogramowano tak, aby z zasady biegi zmieniał jak najwcześniej. Chyba że kierowca wciśnie głęboko gaz i nie odpuści. Wtedy szybko ucząca się stylu jazdy przekładnia odczyta to jako potrzebę dynamicznego rozpędzania auta i na kolejnych biegach zmusi silnik do pracy na wysokich obrotach. Jeśli zacząć się tak rozpędzać ze startu zatrzymanego, już po 6,7 s wyświetlacz prędkości pokazuje liczby 3-cyfrowe.