Generał Dwight Eisenhower zaliczył Willysa MB do trzech elementów wyposażenia amerykańskiej armii – obok samolotu Dakota i barki desantowej – dzięki którym aliantom udało się wygrać II wojnę światową.
Po wojnie, w 1946 roku, przyszły prezydent USA dostał nawet od Szkotów Willysa jako wyraz wdzięczności za utrzymanie nazistów z dala od ich domów. Egzemplarz ten zachował się zresztą do dziś.
Stary, ale jary
Do Willysa skonstruowano przyczepkę wojskową o ładowności 450 kg
Willys pana Witolda Zakrzewskiego jest już zadomowiony w naszym kraju. Auto trafiło do Polski w 2000 roku po dłuższym okresie spędzonym u holenderskiego właściciela (który od armii greckiej odkupił w 1981 r. hurtem 50 Willysów). Samochód, w Polsce zarejestrowany jako pojazd zabytkowy, pochodzi z dostawy dla armii kanadyjskiej i był używany w oddziałach spadochronowych.
Na podwoziu ma blizny w postaci dziur po odłamkach, które świadczą, że jest weteranem wojennym. Kto wie, może nawet wyzwalał Europę spod okupacji niemieckiej podczas lądowania aliantów w Normandii w 1944 roku?
- Model: Willys MB
- Wiek: 74 lata
- Silnik: benzynowy, rzędowy czterocylindrowy, pojemność 2,2 l, moc 63 KM
- Osiągi: 0-100 km/h – b.d., prędkość maksymalna 105 km/h
- Przebieg: 80 tys. km
- Usterki: brak
Po wojnie auto trafiło do armii greckiej i w 1952 r. przeszło gruntowny remont. Co działo się z nim potem, nie wiadomo, ale Grecy chyba niezbyt intensywne wykorzystywali Willysa, bo przez kilkadziesiąt lat na jego liczniku przybyło ledwie 215 mil.
![]() |
Konstruktorzy nie przewidzieli kierunkowskazów, więc skręt kierowca musi sygnalizować ruchem ręki |
Ciepły i suchy grecki klimat służył też nadwoziu, które nie skorodowało, a korozja to przecież powszechny problem tych samochodów. Jeszcze słowo o obecnym właścicielu. Pan Witold to z krwi i kości pasjonat Willysa, swoim egzemplarzem nie obawia się pojechać z Wrocławia do Szczecina i z powrotem (w obie strony to 800 km), ale najwięcej frajdy sprawiają mu wycieczki plenerowe po leśnych, piaszczystych ścieżkach – oczywiście tych, na które można wjechać.
Podczas takich wypraw w wojskowe auto wstępuje nowe życie, dzięki niewielkiej masie, mknie po terenie tak samo sprawnie jak robiło to kilkadziesiąt lat temu. Lekkość konstrukcji jest ogromną zaletą, bo Willysa trudno zakopać nawet na grząskim gruncie. W czasie wojny, potem także w cywilu, Willys był pojazdem używanym powszechnie i do wszystkiego.
Służył do transportu ludzi, towarów i broni, jako samochód patrolowy, radiowóz, karetka i do wożenia VIP-ów – więcej zastosowań, z braku miejsca, nie wymienimy. Na wojennym froncie Willys sprawdzał się nawet jako... kaplica polowa – jego maska pełniła rolę ołtarza.
Komentarze