Cyferki są w tym wypadku przyjemnie okrągłe. Pół tysiąca koni, pół miliona złotych, poniżej pięciu sekund do setki. E 63 AMG to ni mniej ni więcej tylko najmocniejsza klasa E w dziejach.
Najnowszy V8 AMG ma w kilowatach więcej niż jednostki większości aut w koniach mechanicznych. Jest to pierwszy silnik AMG nie będący przeróbką jednostki seryjnej. Nosi oznaczenie 63; trochę dla zmyłki, bo pojemność wynosi 6208 cm3. Pojemnością skokową AMG zastępuje sprężarki mechaniczne, z których tak chętnie korzystało w ostatnich latach.
Gdy siedzisz w fantastycznym fotelu z regulowanym podparciem bocznym zarówno oparcia, jak i siedziska i patrzysz jak wskazówka prędkościomierza zalicza setkę jeszcze zanim ta na stoperze zdążyła przekroczyć 5 sekund, przechodzi ci przez myśl, że jest coś niesamowitego w tym, żeby limuzyna wyprawiała takie rzeczy. Po kolejnych 11,5 s świat ucieka już z prędkością 200 km/h. Auto wciąż przyspiesza tak, że gdybyś w lusterku zobaczył fruwające kawałki asfaltu, specjalnie byś się nie zdziwił. Tylko elektroniczny kaganiec nie pozwala przekroczyć 250 km/h.
Sprint to tylko część historii. Przy 1000 obr/min V8 AMG wytwarza 450 Nm, tysiąc dalej - już ponad 500 Nm. Wcale nie trzeba przekraczać 3000 obr/min, żeby być najszybszym w okolicy. Niezależnie od obrotów i biegu, E 63 wyrywa do przodu przy akompaniamencie wspaniałego bulgotu swojej "ósemy".
Silnik współpracuje z czymś, co musi być najlepszym automatem na świecie, czyli znaną przekładnią 7G-Tronic w interpretacji AMG. Skrzynia nie żongluje biegami bez potrzeby w normalnym trybie pracy, potrafi bardzo inteligentnie redukować w trybie sportowym i nie wtrąca się kierowcy w paradę w ręcznym. Do brania spraw we własne ręce zachęcają manetki na kierownicy - aluminiowe i z fantastycznym klikiem, prawie takim samym jak w wypadku kierownicy auta F1.
Komentarze
auto motor i sport, 2007-11-27 13:42:50
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?