Od redaktora:

Adam Majcherek
Zanim na Motor Show w Genewie odsłonięto nowe modele, większość z nich widzieliśmy w sieci. I dobrze, na wystawie można byłoby je przeoczyć.
Zwykle w sieci najpierw roz chodzą się plotki, co który producent przygotowuje - na tę najważniejszą wystawę samochodową w Europie, potem pojawiają się ilustracje przedstawiają- ce fragmenty nowych modeli – to przystawki na rozbudzenie apetytu. Potem do internetu trafiają np. ujęcia z planów zdjęciowych albo gotowe fotografie studyjne, które udają „przecieki”, a najczęściej są kolejnym etapem marketingowej strategii wprowadzania nowego produktu.
Oficjalnie producenci aut nie chcą niczego pokazać, ale w końcu na kilka dni przed premierą podczas genewskiej wystawy większość z nich udostępnia pełny zestaw zdjęć i obszerne informacje o modelach, które zaprezentują. Po co więc ta gra? Żeby zawalczyć o uwagę audytorium jeszcze przed wystawą. Nie ma co czekać na samą imprezę, bo tam show kradną wyjątkowe auta – supersportowe, najdroższe, najrzadsze albo najszybsze. W tym roku w Genewie podczas pierwszego dnia prasowego między 7:45 a 16:45 odbyło się 68 konferencji prasowych, każda trwała nie więcej niż kwadrans! Jasne – od premiery nowego Lamborghini dla rynku ważniejsza jest premiera odświeżonej Skody Fabii, ale podczas samej wystawy to Lambo przyciągnie zwiedzających. Dlatego od pewnego czasu impreza przypomina wystawę dzieł sztuki. Zwraca się uwagę na to, co najbardziej wyjątkowe – nowy model auta, najbardziej oryginalne stoisko albo szczególnie atrakcyjna prezentacja, np. z wykorzystaniem rzeczywistości rozszerzonej. Po wszystkim niewielu pamięta auta, od których zaroi się na drogach. To trochę tak jak z pokazem mody – to na co się zwraca uwagę na wybiegu nijak ma się do tego, co widać potem na ulicach. Ale jeśli w tym roku nie udało Wam się odwiedzić Genewy, zapraszamy na naszą stronę internetową, na której znajdziecie wszystkie premiery, nie tylko te najbardziej spektakularne.