Alfa obchodzi w tym roku dwie rocznice: 90-lecie emblematu Quadrifoglio Verde, słynnej czterolistnej koniczyny zdobiącej od 1923 roku wyścigowe Alfy, oraz 50 lat Autodelty – firmy, która stworzyła m.in. słynne modele GTA. W niezliczonych badaniach marek wychodzi jednoznacznie, że – pomijając superegzotyki w rodzaju Ferrari –tylko Alfa potrafi podnieść wskazówkę emocji do czerwonego pola. Jak to robi – nie wie nikt. W każdym razie, gdybyśmy byli firmą samochodową, silniki by się nam zacierały z zazdrości właśnie o te emocje. Mimo spektakularnych upadków, chudych lat i paru modeli, o których sama pewnie chciałaby zapomnieć, Alfa wciąż ma ową magiczną zdolność wzbudzania uczuć.
Skąd się biorą? O tym można toczyć długie miłośników aut rozmowy, najlepiej przy butelce czegoś włoskiego i, naturalnie, czerwonego. Najważniejszym źródłem jest sport. Alfa świętowała sukcesy w najbardziej romantycznym okresie w historii wyścigów, czyli w latach 20., 30., a potem 50. ubiegłego wieku. Alfy Romeo wygrywały w Targa Florio, Mille Miglia i Le Mans. Zanim zaczął przygotowywać Alfy do wyścigów, jednym z fabrycznych kierowców był w latach 20. Enzo Ferrari. Do legendy przeszło Grand Prix Niemiec z 1935 roku, kiedy zwycięstwo nad większymi i potężniejszymi zespołami Mercedesa i Auto Union odniósł w Alfie 8C legendarny Tazio Nuvolari. A mało co przyczynia się do zbudowania legendy lepiej, niż porządne, oparte na umiejętnościach i sprycie, zwycięstwo Dawida nad Goliatem.
Alfa Romeo wygrała pierwszy wyścig w historii Formuły 1 (1950 r.), a jej kierowca Giuseppe Farina był pierwszym mistrzem świata. Natomiast pierwszym, który w F1 pokonał Alfę, był Enzo Ferrari – już autem noszącym jego nazwisko. Kiedy wygrał z Alfą, Ferrari wypowiedział słynne: „Zabiłem swoją matkę”. Flagę Alfy w sportach samochodowych niosła od lat 60. mała firemka Autodelta, specjalizująca się w wygrywaniu z mocniejszymi. Właśnie dwie Alfy ze złotego okresu Autodelty mieliśmy okazję dostać na chwilę do rąk – Giulię TZ oraz 1750 GT Am. Mająca nadwozie stworzone przez Zagato, Giulia TZ była pierwszym autem spod skrzydeł Autodelty. Żeby wsiąść do malutkiego coupé, trzeba się trzy razy złamać w najgrubszym miejscu; sama kabina jest spartańska i wyposażona jedynie w to, co niezbędne do jazdy.