Vulcan to nie żaden drogowy samochód przerobiony na wyścigówkę, ale rzadki, bezkompromisowy samochód z przeznaczeniem na tor. Przy budowie Vulcana, założeniem konstruktorów było zrobienie samochodu, dającego mnóstwa czystej, niczym nie skażonej frajdy z jazdy. Po torze oczywiście.
Wygląd nowego Astona zdradza kierunek stylistyczny, w którym będą podążali styliście przy tworzeniu nowych modeli. Przód auta przypomina nam trochę model Lagonda z przełomu lat 70. i 80. Ostre, zadziorne linie i masywne płetwy tylego dyfuzora aż kłują w oczy. Jedynym znanym elementem mogą być LED-owe lampy, przypominające te z modelu One 77.
Jako że samochód jest z typową wyścigówką karoseria to typowy monokok wykonany z karbonu. O wyścigowej przynależności świadczy też porządna "szpera", a także wał napędowy z karbonu. O wydajne hamulce zadbało tu Brembo, montując 380-milimetrowe tarcze z przodu i 360-milimetrowe z tyłu. Silnik tej bestii to 7-litrowe V12 o mocy ponad 800 KM. Skrzynią biegów będzie prawdopodobnie 6-biegowa sekwencja.
Powstanie zaledwie 24 egzemplarze Astona Martina Vulcan. Wszyscy potencjalni kupcy będą mogli skorzystać z ekskluzywnego programu, uczącego profesjonalnej jazdy na torze. Instrukcji będzie udzielał Darren Turner, brytyjski kierowca wyścigowy, były kierowca fabryczny McLarena. Obecnie ściga się w fabrycznym teamie Aston Martin Racing.
Komentarze