Citroen zapowiedział niedawno, że „w obliczu nowych wyzwań w zakresie mobilności Citroen C1 zakończy swój żywot” wraz z zejściem ostatniego egzemplarza tego modelu z linii montażowej w fabryce w Kolinie w Czechach. Po prostu przestaje się to opłacać, kiedy zachód Europy stawia coraz mocniej na elektromobilność i ograniczenia w poruszaniu się w centrach miast dla aut spalinowych.
A że Toyota postawiła na kontynuowanie przygody z niedużym, miejskim Aygo, do tego spalinowym, bez nawet „grama” elektryfikacji napędu – to już inna kwestia. Dodajmy dla rzetelności, że nowa Aygo będzie większa, a przez to i zauważalnie droższa od dotychczasowego modelu.

Wracając jednak do Citroena. Producent proponuje alternatywę dla odchodzącego modelu C1, który od premiery w 2005 roku znalazł w sumie 1,2 mln nabywców. Ma nią być z jednej strony malutki, prosty i niedrogi Citroen Ami z napędem elektrycznym, zaś z drugiej przedstawiciel segmentu B – Citroen C3. Jak dla nas, to całkiem spory rozrzut, bo oba pojazdy są skrajnościami pod każdym względem, a C1 mógł być takim właśnie złotym środkiem łączącym obie koncepcje. Widać jednak, w Citroenie postawiono na uproszczenie oferty.
Zobacz także: Opel Rocks-e, czyli bliźniak Citroena Ami
Citroen Ami – tani, prosty, niedostępny
W tym momencie chodzi wam pewnie po głowie – ale co wy z tym Ami? Co to za model, bo przecież na stronie internetowej Citroena nie widzę takiej pozycji. Dokładnie tak. I nie zobaczysz, przynajmniej w Polsce, bo na tak zwanym Zachodzie śmigają już nim od jakiegoś czasu nastolatkowie. Ami jest prostym do bólu pojazdem elektrycznym, który bez dopłat kosztuje, w przeliczeniu, 31,5 tys. złotych.

W zamian dostajemy ramę z pospawanych profili, obłożonych panelami z tworzywa. Przód i tył Ami są identyczne, różnią się kolorem lamp, podobnie jak identyczne są drzwi i dlatego te od strony kierowcy otwierają się odwrotnie niż drzwi prawe, bo klamka zawsze jest po lewej stronie. Napęd stanowi niewielki silnik elektryczny, a mały akumulator pozwoli na pokonanie maksymalnie 75 km na jednym ładowaniu. Całość waży niespełna pół tony, nadwozie o długości 2,41 metra pozwala zaparkować prostopadle na miejscach równoległych do jezdni, a w środku zmieści dwie osoby i odrobinę bagażu w przestrzeni przed pasażerem. Absolutny brak ogrzewania dyskwalifikuje Citroena Ami na rynkach, gdzie temperatura zimą spada poniżej przyzwoitego poziomu, powiedzmy, 15 stopni.