Co Ci zrobią, jak Cię złapią

W radio cicho gra muzyka, obserwujesz drogę, co jakiś czas rzucając okiem na nawigację. Nagle dostrzegasz białą czapkę i "lizak" nakazujący Ci się zatrzymać. Szybki rachunek sumienia i wyobraźnia wkracza do akcji...

Każdy kierowca był choć raz w takiej sytuacji i uwierz, wcale nie jesteś osamotniony mając w tym momencie rozmaite obawy. Zwłaszcza jeśli masz na sumieniu to i owo, a o to przecież na drodze wcale nietrudno. Dlatego postanowiliśmy wziąć na widelec Twoje lęki i wyjaśnić, czy faktycznie podczas kontroli drogowej jest się czego obawiać.

Kto może Cię zatrzymać
Zadanie kontroli ruchu spoczywa przede wszystkim na barkach policji i to ona dokonuje zdecydowanej większości kontroli drogowych. Jak to wygląda w praktyce? W ciągu dnia, czyli w warunkach dobrej widoczności, umundurowany policjant daje Ci sygnał do zatrzymania lizakiem lub dłonią, w nocy robi to za pomocą odblaskowego lub podświetlanego lizaka albo czerwonej latarki. Funkcjonariusz taki jest uprawniony do zatrzymania każdego pojazdu, w każdym miejscu i czasie, niezależnie od tego czy dysponuje radiowozem, czy też nie. Ważne jedynie, by był rozpoznawalny. Jeżeli jednak masz wątpliwości – na przykład w nocy, w lesie próbuje zatrzymać Cię ktoś w stroju przypominającym mundur policjanta, stojący obok nieoznakowanego wozu – możesz nie zastosować się do jego sygnałów, musisz jednak zgłosić to zdarzenie na najbliższym posterunku policji. Warto też od razu zadzwonić na 112.

Poruszając się po publicznych drogach musisz liczyć się z faktem, że możesz zostać zatrzymany do kontoli drogowej. Nie zawsze musi to być efekt złamania przepisów, zawsze jednak kontrolujący ma obowiązek podać Ci powód zatrzymania.

Pojazdy mogą być kontrolowane także przez policjantów nieumundurowanych. Mają oni prawo robić to przez całą dobę, ale wyłącznie na obszarze zabudowanym (poza miastem tylko w dzień) i tylko pod warunkiem posługiwania się lizakiem, zwanym oficjalnie tarczą do zatrzymywania pojazdów.

W trakcie kontroli drogowej stróże prawa mają prawo Cię wylegitymować w celu ustalenia tożsamości, sprawdzić dokumenty pojazdu i ubezpieczenie, sprawdzić trzeźwość, skontrolować stan techniczny i obowiązkowe wyposażenie auta. Mogą też wydawać Ci polecenia odnośnie korzystania z drogi i pojazdu oraz mają obowiązek uniemożliwienia jazdy osobie nietrzeźwej. Mogą też zabronić jazdy pojazdem, którego stan zagraża bezpieczeństwu na drodze oraz naturalnemu środowisku. Funkcjonariusze uprawnieni są również do korzystania ze sprzętu kontrolno-pomiarowego, czyli: radarów ręcznych i stacjonarnych, fotoradarów oraz wideorejestratorów, mogą też używać stosownej sygnalizacji i urządzeń nagłaśniających. W uzasadnionym przypadku policja występuje też (do starosty) z wnioskiem o ocenę stanu zdrowia kierowcy oraz z wnioskiem o wysłanie takiego delikwenta na egzamin sprawdzający kwalifikacje.

Nie tylko policja
Podobne uprawnienia jak policja ma żandarmeria wojskowa, z tym że na drogach publicznych kontrolować może jedynie kierujących pojazdami sił zbrojnych oraz żołnierzy pełniących czynną służbę wojskową. Jeśli więc nie znajdujesz się na terenie jednostki wojskowej lub nie śmigasz akurat po poligonie, to żandarm może skontrolować Cię tylko w obecności policjanta.

Kolejną służbą jest Straż Graniczna. Jej funkcjonariusze mają prawo Cię wylegitymować, sprawdzać dokumenty pojazdu oraz zbadać Twoją trzeźwość. W określonych sytuacjach mogą też nakazać usunięcie pojazdu z drogi, o ile zagraża on bezpieczeństwu lub środowisku.

Mocno na znaczeniu zyskała w ostatnich latach Inspekcja Transportu Drogowego. W kwestii kontroli ruchu jej funkcjonariusze mają te same uprawnienia, co policyjna drogówka. Inspektorzy koncentrują się wprawdzie na kontroli przewoźników drogowych, czyli generalnie ruchu ciężarówek i autobusów, jednak nadzorują też system automatycznej kontroli ruchu – czyli sieć fotoradarów oraz dysponują stacjonarnymi i mobilnymi fotoradarami oraz wideorejestratorami. Co istotne, urządzenia te zainstalowane w nieoznaczonych pojazdach mogą być przez funkcjonariuszy ITD wykorzystywane także wtedy, gdy pojazd jest w ruchu. Jadąc osobówką, kontroli ze strony "krokodyli" spodziewać się jednak powinieneś głównie wtedy, gdy zachodzi podejrzenie, że prowadzisz "pod wpływem" oraz kiedy rażąco naruszysz przepisy lub spowodujesz zagrożenie.

Straży wolno mniej
Funkcjonariusze straży gminnej i miejskiej też dysponują mobilnymi fotoradarami, jednak gdy takie urządzenie mają zainstalowane w samochodzie, to w trakcie dokonywanego pomiaru auto nie może być w ruchu. Poza tym strażnikom przysługuje prawo zatrzymywania i poddawania kontroli jedynie kierowców niestosujących się do zakazu ruchu określonego odpowiednim znakiem oraz tych, których wykroczenie zostało zarejestrowane przy użyciu urządzenia rejestrującego oraz łamiących przepisy dotyczące zatrzymania lub postoju pojazdów, ruchu motorowerów i rowerów (a także pojazdów zaprzęgowych oraz ruchu pieszych i przepędzania zwierząt).

Straży leśnej oraz straży parku narodowego powinni obawiać się jedynie kierowcy, którzy wjechali do lasu (uwaga, bo wystarczy kilka metrów!), czyli nie zastosowali się do przepisów lub znaków dotyczących zakazu wjazdu, zatrzymywania się lub postoju. W takiej sytuacji strażnicy mogą dokonać zatrzymania pojazdu i sprawdzenia dokumentów. Mają też prawo wydawać polecenia, co do sposobu zachowania się na leśnej drodze. Po lesie generalnie jeździć nie wolno i nawet zjazd z asfaltu na niewinną polną dróżkę może się zakończyć mandatem. Powinni o tym pamiętać przede wszystkim miłośnicy samochodów i pojazdów terenowych. Zwłaszcza że ucieczka z lasu na asfalt nie rozwiązuje problemu. Gdy bowiem próba zatrzymania jeżdżącego po lesie pojazdu nie powiedzie się, strażnicy mogą podjąć pościg, w trakcie którego nie ogranicza ich fakt, że ścigają delikwenta po drodze publicznej leżącej poza ich jurysdykcją.

Czasem, w rejonach przygranicznych możesz się też natknąć na policjantów z sąsiedniego państwa (należącego do UE), pełniących służbę w ramach rozmaitego rodzaju programów partnerskich. Tacy funkcjonariusze mogą jednak zatrzymać Cię i sprawdzać tylko w obecności polskiego policjanta.

Piłeś, więc przegrywasz
Musisz też wiedzieć, że mimo iż nie wszystkie ze wspomnianych powyżej służb mogą dokonywać kontroli trzeźwości, to wszyscy ich funkcjonariusze mają obowiązek, by do czasu przybycia policji uniemożliwić kierowanie pojazdem osobie, co do której istnieje uzasadnione podejrzenie, że jest pod wpływem alkoholu lub podobnie działających środków. Ważne jest też, że niezależnie od tego, kto wydaje Ci polecenie zatrzymania pojazdu do kontroli drogowej, powinien zrobić to z dostatecznej odległości, w sposób zapewniający dostrzeżenie przez Ciebie sygnału i w miejscu umożliwiającym Ci bezpieczne zatrzymanie auta. Co ciekawe, jeśli nie utrudnia to ruchu i nie zagraża bezpieczeństwu, policjant może wskazać Ci do zatrzymania miejsce, w którym zatrzymywanie jest zabronione przez znaki.

Kiedy zobaczysz sygnał do zatrzymania, masz obowiązek zatrzymać samochód i pozostać w nim trzymając dłonie na kierownicy. Nie wysiadaj, chyba że poprosi o to kontrolujący. Na jego polecenie powinieneś też zgasić silnik i włączyć światła awaryjne. Pamiętaj również, że zarówno Ty, jak i pasażerowie macie obowiązek pozostać w pojeździe i opuścić go możecie tylko za zgodą kontrolującego. Funkcjonariusz zaraz po zatrzymaniu powinien podać Ci swój stopień, imię i nazwisko oraz przyczynę zatrzymania. Policjant nieumundurowany powinien pokazać też swoją legitymację służbową. Policjant umundurowany ma obowiązek zrobić to, jeśli o to poprosisz.

Zapomniałeś papierów
Jako że każdemu zdarza się czasem o czymś zapomnieć, kiedy padnie na Ciebie nie rwij włosów z głowy, że nie zabrałeś ze sobą dokumentów, które powinieneś mieć w przy sobie ruszając w drogę. Chodzi o prawo jazdy, dowód rejestracyjny i ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej. Nie bój się, nie trafisz do aresztu, a samochód nie pojedzie dalej na lawecie. Musisz jednak liczyć się z mandatem w wysokości 50 zł za każdy brakujący dokument. Policjanci będą chcieli najpierw ustalić Twoją tożsamość, więc jakiś dokument mimo wszystko by się przydał. Jeśli go nie masz, dobrze, by to kim jesteś poświadczył pasażer, który dokumenty ze sobą zabrał. Gdy już policjanci ustalą, z kim mają do czynienia, połączą się z centralną ewidencją kierowców (CEK), by sprawdzić czy masz odpowiednie uprawnienia do kierowania samochodem. Sprawdzą też w centralnej ewidencji pojazdów (CEP), kto jest właścicielem auta, którym jedziesz oraz czy ma ono ważne badania techniczne i ubezpieczenie OC. Jeżeli wszystko okaże się w porządku sprawa się kończy, a Ty możesz jechać dalej – najlepiej po dokumenty.

Inna sprawa, jeżeli oświadczysz, że zapomniałeś dokumentów, a w rzeczywistości nie chcesz ich pokazać, bo Twoje auto nie ma ważnego ubezpieczenia lub przeglądu. W obu przypadkach jest szansa (niewielka), że Ci się upiecze. System ewidencji działa bowiem z pewną bezwładnością i są w nim luki. Mając do czynienia z takim przypadkiem policjant może nie być w stanie sprawdzić stanu faktycznego i uwierzy Ci na słowo.

Normalnie brak ważnego przeglądu oznacza zatrzymanie dowodu rejestracyjnego, a brak ważnego OC oznacza grzywnę (do 3200 zł)oraz konieczność wykupienia polisy. Pamiętaj – w razie wypadku brak ważnego przeglądu lub ważnego ubezpieczenia spowoduje, że wszelkie szkody i roszczenia pokryjesz z własnej kieszeni, a precyzyjniej – zapłaci za nie ubezpieczeniowy fundusz gwarancyjny, a następnie pieniądze ściągnie od Ciebie i może to bardzo mocno zaboleć.

Co z tymi punktami?
Kiedy zostaniesz przyłapany na wykroczeniu drogowym, możesz zostać ukarany mandatem. W wielu wypadkach oprócz kary pieniężnej dostajesz także pewną, przypisaną do wykroczenia liczbę punktów karnych, co regulują stosowne taryfikatory. Te przyznane za karę punkty trafiają do rejestru kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. Trwa to do pięciu dni, jednak dla ukaranego to nieistotne, liczy się bowiem data wykroczenia, bo od tego dnia, przez rok punkty obciążać będą jego konto. Po tym czasie zostaną skasowane. Jeżeli jesteś świeżo upieczonym kierowcą i prawko masz krócej niż rok, przekroczenie limitu 20 punktów oznacza dla Ciebie cofnięcie uprawnień. W takiej sytuacji będziesz musiał zacząć swą motoryzacyjną edukację od początku, czyli kurs, egzamin, koszty i stres.

Jeśli jednak masz prawo jazdy dłużej, możesz przed zbliżeniem się do niebezpiecznego limitu 24 punktów, skorzystać z organizowanych przez WORD-y szkoleń dla kierowców naruszających przepisy ruchu drogowego. W takim kursie możesz uczestniczyć raz na sześć miesięcy i zmniejsza on za każdym razem Twoją pulę punktów o sześć. Jak to wygląda w praktyce? Wypełniasz stosowny wniosek, płacisz ok. 350 zł i w wyznaczonym dniu przez kilka godzin słuchasz wykładów wygłaszanych przez psychologów i policjantów drogówki, po czym oglądasz film o wypadkach drogowych i ich konsekwencjach.

Zdecydowanie najgorzej jest jednak uzbierać ponad 24 punkty. Oznacza to bowiem skierowanie (na wniosek policji robi to starosta) najpierw na badania psychologiczne, a następnie na egzamin sprawdzający kwalifikacje. Psychologa załatwiasz we własnym zakresie (na przykład w przychodni medycyny pracy), a na egzamin udajesz się do WORD-u. Do dnia egzaminu możesz nadal legalnie jeździć! Egzamin weryfikacyjny wygląda tak samo jak normalny egzamin na prawo jazdy. Składa się więc z części teoretycznej i praktycznej (plac manewrowy oraz jazda po mieście) i obejmuje wszystkie posiadane przez Ciebie kategorie prawa jazdy. Jeśli zdasz – co wcale takie proste nie jest – wszystkie Twe punkty zostają skasowane i możesz nadal cieszyć się jazdą. Gorzej jednak, jeżeli egzamin oblejesz. Tracisz wtedy uprawnienia i musisz zdobywać je od nowa. Rzecz jasna wszystkie te działania odbywają się na Twój koszt.

W odróżnieniu od limitu finansowego – za jednym razem możesz dostać maksimum 1000 zł mandatu – nie ma górnego limitu przyznanych za jednym zamachem punktów. W praktyce jednak spektakularne kumulacje zdarzają się niemal wyłącznie wtedy, gdy ktoś zamiast zatrzymać się do kontroli zaczyna uciekać, a policja podejmuje pościg. W normalnych sytuacjach jednak funkcjonariusze mają obowiązek zareagować już po ujawnieniu pierwszego wykroczenia, nie powinni więc "siedzieć Ci na ogonie" czekając aż zgarniesz odpowiednią pulę. Nie wolno im też karać Cię dwa razy za to samo wykroczenie. Kiedy poniesie kogoś fantazja, do utraty prawka wcale nie trzeba wiele.

To będzie bolało
Oto zachowania, za które prawko stracisz najszybciej. Przestępstwo drogowe – czyli spowodowanie katastrofy lub zagrożenia dla życia, zdrowia i mienia, nieudzielenie pomocy ofierze wypadku, kierowanie pod wpływem alkoholu lub środka odurzającego – za te wyczyny dostaniesz po 10 punktów i czekać Cię będzie rozprawa przed sądem. Przekraczając dopuszczalną prędkość o 50 km/h i więcej załapiesz się na 10 punkcików i mandat. Tyle samo dostaniesz omijając pojazd, który zatrzymał się, by ustąpić pierwszeństwa pieszemu, nie zatrzymując się w celu umożliwienia przejścia osobie niepełnosprawnej, nie ustępując pierwszeństwa na przejściu, wyprzedzając na przejściu dla pieszych, na przejazdach dla rowerzystów i bezpośrednio przed nimi.

Dalej jest nieco łagodniej – 6 punktów łapiesz za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa ruchu, nieustąpienie pierwszeństwa w różnych sytuacjach, niestosowanie się do sygnałów świetlnych i sygnałów kierującego ruchem oraz za przewożenie dziecka bez fotelika. Z drugiej strony policjant to też człowiek i jeśli nie narozrabiałeś zbyt mocno i podczas kontroli nie próbujesz go ustawiać "do pionu", to kto wie, może się nieco zlituje.

I tak wam ucieknę
Jeżeli tak bardzo nie chcesz się poddać kontroli, że decydujesz się na ucieczkę, miej świadomość, że uruchamiasz w ten sposób lawinę zdarzeń mogących mieć dla Ciebie opłakane konsekwencje. Życie zazwyczaj różni się od filmowego scenariusza i spektakularne pogonie kończą się przeważnie rzuceniem na maskę, wykręceniem rąk, trzaskiem kajdanek i noclegiem na koszt podatnika. Na dzień dobry za niezastosowanie się do sygnału funkcjonariusza nakazującego zatrzymanie pojazdu do kontroli drogowej dostaniesz też 8 punktów karnych oraz grzywnę w wysokości 500 zł.

Zwykle jednak podczas ucieczki punktów przybywa w błyskawicznym tempie i nawet jeśli sąd nie odbierze Ci na jakiś czas prawa jazdy, to czekać Cię będzie spotkanie z psychologiem i egzamin sprawdzający. Szanse na uniknięcie odpowiedzialności masz niewielkie. Policja dysponuje systemem łączności, zazwyczaj dobrze zna teren, na którym działa, zaś ścigający Cię patrol może liczyć na pomoc innych jednostek. Ucieczki kończą się więc zazwyczaj na sali sądowej, na której usłyszeć możesz nie tylko okresowy zakaz prowadzenia pojazdów, ale i karę pozbawienia wolności.

To jednak nie koniec. Ryzykujesz nie tylko wyrokiem, ale też sporą kasą. Oprócz grzywny i kosztów sądowych także za wszelkie straty spowodowane przez Ciebie w trakcie pogoni zapłacisz z własnej kieszeni. Ubezpieczyciel może bowiem uznać Twoje działanie za złamanie zawartej z nim umowy i nie poczuć się do obowiązku zrekompensowania spowodowanych strat. Płaci wtedy ubezpieczeniowy fundusz gwarancyjny, który na zasadzie kompensaty będzie dochodził pieniędzy od Ciebie.

Musisz mieć także świadomość, że widząc zatrzymujący Cię do kontroli patrol nie wiesz, po co Cię on zatrzymuje. Nie wiesz czy to rutynowa kontrola, czy może obława w poszukiwaniu groźnego przestępcy. Uciekając, godzisz się więc na ryzyko, że policjanci użyją broni palnej, do czego w pewnych sytuacjach mają prawo.

Maciej Grabowski

amis

Zobacz również:
REKLAMA