Robert Kubica trafił do F1 nie z F3, ale prosto z pucharu markowego. Był to World Series by Renault, w którym zdobył mistrzostwo świata. Jak geniusz rajdów Sebastien Loeb, który wygrał kiedyś Citroën Saxo Cup. Jest to więc droga "jedynie słuszna". Idea takich rozgrywek - krajowych lub światowych - jest prosta. Sport samochodowy ogromnie zależy od sprzętu - bogaci mają łatwiej. By tę niesprawiedliwość zniwelować, w pucharach markowych wszyscy jeżdżą na jednakowych, od jednego producenta, zaplombowanych autach. Liczy się człowiek. Można wyłowić najprawdziwszy brylant. Kubica i Loeb to przykłady idealne. W Polsce "pucharowość" też rozkręciła się ostatnio nieźle, i to w obu dyscyplinach - wyścigach i rajdach, a ich zwycięzcy honorowani tytułami mistrzów Polski całkiem realnie mogą o poważnej karierze myśleć.
W wyścigach "dla dużych chłopców" najbardziej znany i uznany jest VW Castrol Cup, ale wielkie zainteresowanie budzi rozpoczynający dopiero działalność Puchar Seat Leon Supercopa. Na mniejszych chłopców (chociaż okazało się to nieprawdą, bo mocno mieszają w nim dziewczyny!) czeka rewelacyjnie atrakcyjny Puchar Kia Picanto. W rajdach, po wycofaniu się Fiata i Daewoo Lanosa, mamy tylko jeden, ale wyśmienity - Puchar Peugeota.
W Pucharze Volkswagena, prawdziwym, wyczynowym cyklu "dla dorosłych" (ale wystarczy licencja wyścigowa, nikt w metrykę nie zagląda) naprawdę jest na co popatrzeć. Gdy dwa lata temu puchar ruszał, nie brakowało prześmiewców. Zawodnikom bowiem zaproponowano... Golfy diesle! Ale śmiechy ucichły (do dzisiaj), gdy okazało się, jakie Golfy i jakie diesle! Pod skromną nazwą Golf V TDI kryją się bowiem na-prawdę wyczynowe, mocno podrasowane i przerobione (w Polsce, "u Gładyszów") profesjonalne wyścigówki (185 KM, sportowe zawieszenie, wyścigowe hamulce) o wyśmienitych osiągach. I jak dr Jekyll i Mr Hyde, łagodne z urody Golfy na torze zmieniają się w wulkan. Fundamentaliści, którzy z odrazą patrzyli na ropniaki na torach, zamilkli. Regularnie jeździ ponad 20 Golfów tworząc świetne widowisko. Pomaga w tym ciekawy regulamin, bowiem każda runda składa się z dwóch biegów - krótkiego sprintu i finału, w którym na starcie pierwsza szóstka zamienia się miejscami, co jest wielką (choć nie do końca sprawiedliwą, lepiej żeby była to pierwsza trójka) atrakcją. Ale jeszcze większą atrakcją okazał się obowiązek (!) wymiany dwóch kół podczas finałowego wyścigu. Wreszcie mechanicy, cisi bohaterowie wielu teamów, mogą stanąć w świetle kamer. A są to zwykłe koła (po pięć śrub) i zespół może mieć tylko jeden klucz pneumatyczny. Nie potrzeba natomiast lewarować auta, bo Golfy mają automatyczne podnośniki (nawet Kubica takich nie ma), więc wygląda to bardzo poważnie. Zawodnicy początkowo zlekceważyli rangę zmiany kół, ale szybko okazało się, że mechanicy mogą "wygrać wyścig". A widowisko jest wyborne. I pikantne, bo cała nasza wyścigowa elita startująca w tym pucharze zebra- ła w tym roku baty od gościnnie występujących u nas dwóch młodych Litwinów (Kupcikas i Gelzinis, ten drugi zupełny gołowąs). W przyszłym sezonie VW Castrol Cup będzie nadal rozgrywany. Auta mają mieć jeszcze bardziej podrasowane silniki (200 KM!). Auto nie jest najtańsze (108 tys. zł netto), ale jest tego warte i chętnych nie brakuje.
Komentarze
auto motor i sport, 2007-11-27 13:42:56
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?