Demona zbudowano na bazie wersji Hellcat. Jednak w porównaniu do niej doładowane kompresorem 6.2- litrowe V8 podkręcono z 707 KM do zapierających dech w piersiach 840 KM. Niesamowity jest też moment obrotowy, wynoszący aż 1044 Nm, a więc o ponad 250 Nm większy niż w Hellcacie. Za przeniesienie napędu na tylną oś odpowiada 8-biegowa skrzynia automatyczna.
A teraz najważniejsze, czyli osiągi. Challenger SRT Demon przyspiesza od 0-97 km/h w zaledwie 2,3 sekundy, a więc o 0,2 sekundy szybciej niż mające 1500 KM Bugatti Chiron. Pierwsze ćwierć mili nowy Dodge pokonuje w 9,65 s. Wyniki te zostały potwierdzone przez amerykańską organizację NHRA, zajmującą się wyścigami na ćwierć mili. Aby osiągnąć te parametry, konieczne było m.in. wzmocnienie całego układu korbowo-tłokowego, zwiększenie pojemności sprężarki doładowującej z 2,4 do 2,7 litra oraz maksymalnych obrotów silnika z 6200 do 6500 obr./min.
Auto wyposażono w ogumienie Nitto NTO5R - to opony wyścigowe, stworzone specjalnie dla tego modelu. Mają one rozmiar 315/40 i średnicę 18 cali. Podczas startu kierowca jest wciskany w fotel z siłą 1,8 g. Ciekawostką jest fakt, iż Demon znalazł się w księdze rekordów Guinessa, robiąc najdłuższe wheelie (jazda na dwóch kołach po starcie z miejsca) wśród samochodów produkcyjnych, wynoszące 0,89 m. Podobno prostej auto jest bardzo stabilne, jednak na zakrętach nie zachowuje się już tak dobrze. Wynika to z zestrojenia zawieszenia oraz układu ESP - konstruktorzy skoncentrowali się przede wszystkim na sprincie na prostej. Demon jest aż o 200 kg lżejszy od Hellcata. Pozbawiono go wszystkiego, co zbyteczne, w tym fotela pasażera, tylnej kanapy, mat wygłuszających i systemu audio.
Liczymy, że najmocniejszy Challenger jakoś trafi do Europy...