Pagani Huayra, czyli bóg wiatru i aktywna aerodynamika
To niesamowite, ale zaledwie jeden model – Zonda – wystarczył, by samochody Horacio Paganiego osiągnęły status kultowych. Ci, którzy mieli okazję posmakować mówią, że są Bugatti, Ferrari i Lamborghini – i jest Pagani. Teraz czas Zondy minął i nastaje era Huayry. Prace nad tym modelem trwały od 2003 r., a nazwa pochodzi od imienia południowoamerykańskiego boga wiatru. Jak mówią twórcy auta, chodziło o to, aby pod względem aerodynamiki Huayra stał się „częścią powietrza”. Elementy stylizacji wyraźnie nawiązują do Zondy, Huayra jest jednak całkiem nową konstrukcją.
![]() |
|
Kabina może być wykończona spartańsko albo sułtańsko. Idziemy o zakład, że nie będzie dwóch takich samych... | |
![]() |
![]() |
Silnik 6.0 V12 biturbo pochodzi od AMG i jest umieszczony centralnie | Klapy z tyłu nadwozia to element tak zwanej aktywnej aerodynamiki |
Auto jest nieco dłuższe od poprzednika, ma niecałe 1,2 m wysokości i waży zaledwie około 1350 kg. Fotel kierowcy został przesunięty o 4 cm do tyłu, co daje więcej miejsca w kabinie. Horacio Pagani mówi, że „samochód ma kształt skrzydła i dlatego musi mieć wysoki nos. Dzięki temu górna część skrzydła jest krótsza, co zmniejsza siłę nośną”. Z kolei aktywne zawieszenie oraz ruchome elementy aerodynamiczne pozwalają na bieżąco modyfikować aerodynamiczne właściwości samochodu, zależnie od potrzeby zwiększając siłę docisku albo zmniejszając współczynnik oporu powietrza. Konstrukcja wykorzystuje aluminium, tytan i włókno węglowe.

Do napędu służy centralnie umieszczony silnik V12 konstrukcji AMG, o pojemności 6,0 l i wyposażony w dwie turbosprężarki, który rozwija moc ponad 700 KM i maksymalny moment obrotowy – uwaga! – 1100 Nm. Start z miejsca powinien więc przypominać start myśliwca. A mierzone w cyklu NEDC zużycie paliwa wynosi zaledwie 13 l/100 km. Wszyscy szejkowie, którzy są klientami Paganiego, powinni więc odetchnąć z ulgą...
Lamborghini Aventador, czyli byk z piekła rodem
Podstawowe dane są takie, że jego silnik rozwija moc 700 KM, sprint do setki zajmuje 2,9 s, a prędkość maksymalna wynosi 350 km/h – ale najnowsze dzieło Lamborghini to znacznie więcej niż tylko suche cyferki. Oto jeden z tych samochodów, do których wsiadasz z obawą, czy nie zrobi ci krzywdy.
![]() |
![]() |
Zgodnie z tradycją, najnowsze Lamborghini nosi imię po hiszpańskim byku | Większość kierowców innych aut będzie oglądać Aventadora z takiej właśnie perspektywy |
![]() |
![]() |
Silnik V12 jest ukryty pod oryginalnymi żaluzjami | Kabina, czyli internacjonalny high-tech wykończony po włosku |
Aventador jest najnowszym flagowym modelem Lamborghini, a to zobowiązuje do wyjątkowości pod każdym względem. Typowe dla Lamborghini nadwozie jest więc ekstremalnie rozpłaszczone, przy długości 4,8 m mając zaledwie 1,14 m wzrostu. Przednia szyba jest położona niemal poziomo, a całość wygląda jak rzeźba, w której każda prosta linia została zastąpiona dłuższym lub krótszym, ale zawsze zygzakiem.

Sercem najnowszego byka ze stajni Lamborghini jest wspaniała, wolnossąca, wysokoobrotowa jednostka 6.5 V12, która maksymalną moc rozwija przy 8250 obr/min. Siła napędowa wędruje do czterech kół, co jest realizowane za pośrednictwem specjalnie zaprojektowanego sprzęgła Haldex czwartej generacji. Przy czym układ przeniesienia napędu zawsze „preferuje” koła tylne. Taki napęd pozwala bardziej skutecznie przenieść potężną moc silnika na asfalt na niższych biegach i to głównie dzięki niemu (oraz oponom o rozmiarze 255/35 R19 z przodu i 335/30 R20 z tyłu) możliwe jest uzyskanie przyspieszenia do setki w czasie krótszym niż trzy sekundy.
Czy Aventador okaże się godnym następcą Murcielago? Patrząc na niego raczej jesteśmy o to spokojni.