SUV-y są od wielu lat na fali. Każdy szanujący się producent ma w swojej ofercie co najmniej jeden taki model. Nawet najbardziej prestiżowe marki kolejno przełamują swoją wcześniejszą niechęć do "aut sportowo-użytkowych".
SUV-a od dawna ma Porsche. Ma go już także Bentley, Maserati czy Jaguar. SUV-a będzie miał Rolls-Royce. Lamborghini wykonuje ostatnie szlify Urusa. A Ferrari?
Do niedawna Sergio Marchionne, prezes koncernu FCA, zarzekał się, że SUV lub crossover Ferrari "powstanie po jego trupie". Okazuje się jednak, że nie trzeba aż takiej ofiary, by na drogi mógł wyjechać uterenowiony model spod znaku wierzgającego konia.
Pokazany na salonie samochodowym w Genewie w 2011 roku model FF był zaskoczeniem dla fanów marki. Czteromiejscowe auto z napędem na cztery koła było najbardziej praktycznym modelem w gamie. Choć to słowo nigdy nie mogło opisywać aut z Maranello.
Jak się później okazało, niewiele brakło, a zamiast "sportowego kombi", Ferrari wypuściłoby crossovera. Nazwany roboczo F151 model został zaprojektowany przez Giugiaro, ale włoscy decydenci postawili wówczas na FF. Prototyp trafił później w ręce prywatnego kolekcjonera - widać go na zdjęciu poniżej.