Dzięki Bogu sport jest nieprzewidywalny. Po Monte Carlo wygranym gładko i banalnie przez Loeba i Citroëna, kibice nie umawiali się na resztę sezonu. A tu sensacja - w dwóch kolejnych rundach MŚ Citroën dostaje manto od Forda.
Przewidywalne wyniki to śmierć sportu. Tak onegdaj "ukatrupił" F1 jej geniusz Schumacher, a Loeb wygrywając wszystko "dręczy" rajdy. Początek roku potwierdza dominację Loeba. Pewne nadzieje pokładano w mrozach, bo wtedy Finowie z północy mogliby dopaść Loeba południowca. Tym bardziej że w tym roku mamy światową nowość: do Rajdu Szwecji, historycznego i odwiecznego jak zima, dołożono debiutanta - Rajd Norwegii.
W Szwecji Loeb zaczyna "z nieśmiałością", wręcz nieporadnie. Pierwszym liderem jest dobrze znany w Polsce Gardemeister, niby Fin, ale w nie najszybszym przecież ostatnio Mitsubishi. Za nim też "Skandynawia" - Gronholm (Ford) i Petter Solberg (Subaru). Potem, zaskakując kibiców i fachowców, przyspiesza P. Solberg, lideruje, co ostatnio zdarza mu się nieczęsto. W grupie N nasz jedyny reprezentant, Michał Sołowow, przyzwoicie trzyma się czołówki. Wreszcie Loeb wyprowadza kontrę. Hirvonen w drugim Fordzie nieco z tyłu - z powodu słabującego wspomagania. Wszyscy czekają na atak "króla śniegu" Gronholma. Faktycznie przyspiesza i zostaje liderem. Na superzimowej trasie (gładziutki lód, w dodatku przysypany śniegiem), mimo jazdy na okolcowanych oponach - nie wszystkim idzie gładko. Zwłaszcza południowcom do lodu (chyba że w szklaneczce) nienawykłym. Hiszpan Sordo w zaspie "zostawia" 3 minuty. Kilka zasp odwiedza Pons i w końcu daje za wygraną. Długo z hałdy śniegu wygrzebuje się Galli - wreszcie, jak bohatera, na rękach (z samochodem) wynoszą go na drogę kibice.
Po pierwszym dniu z zaśnieżonych leśnych ostępów pierwszy wynurza się Gronholm przed Loebem i P. Solbergiem. Dalej Henning Solberg, Hirvonen i Gardemeister. Sołowow 13. w N-ce.
Komentarze
auto motor i sport, 2007-11-27 13:42:56
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?