Civic Type R był projektowany równolegle z ze zwykłą odmianą modelu, ale na szczęście nikomu nie przyszło do głowy, by postawić na downsizing. Nie ma tu mowy o silniku 1.0, czy 1.5 – pod maską pracuje turbodoładowany, dwulitrowy silnik VTEC, znany z poprzedniej generacji modelu. W najnowszym wydaniu jest mocniejszy o 10 KM, japońscy inżynierowie zwrócili uwagę, że ten przyrost mocy głównie jest efektem zmian w układzie wydechowym pojazdu, takich jak zastosowanie płaszcza wodnego w kolektorze wydechowym. Nie zmienił się maksymalny moment obrotowy – wynosi 400 Nm i jest dostępny już od 2500 obr/min, co oznacza, że by jechać, nie trzeba wkręcać jednostki na wysokie obroty.
W porównaniu z modelem poprzedniej generacji Civic jest dłuższy, szerszy i niższy. I jeszcze odważniejszy stylistycznie. To nie jest samochód, którym przejedziesz niezauważony. Wielki spoiler, dyfuzor, owiewki, dokładki, wcięcia, przetłoczenia, ostre linie – pokochasz to albo nienawidzisz. Ale już zwykły Civic należy do najbardziej kontrowersyjnie stylizowanych modeli ostatnich lat. Type R, w przeciwieństwie do Volkswagena Golfa R, czy Opla Astry GTC nie pozostawia miejsca na domysły – od razu widać, że to złośliwa bestia o ponadprzeciętnych osiągach.
Rekord na Nurburgringu tylko to potwierdza. 7:43,8 s na ponad 20-kilometrowym, kultowym torze to powód do dumy. Oznacza to, że podczas rekordowego przejazdu auto osiągnęło średnią prędkość na poziomie 160 km/h.