Ostre spojrzenie, oszczędna mimika, szare oczy wpatrzone w punkt gdzieś na dalekim horyzoncie – Guerlain Chicherit nawet podczas zwykłej rozmowy sprawia wrażenie, jakby był myślami zupełnie gdzie indziej. Na przykład przy kolejnym kaskaderskim wyczynie z samochodem w roli głównej.
W lutym ten 35-letni Francuz jako pierwszy wykonał autem udane salto w tył. Próby zaczął cztery lata wcześniej. Chichi (tak wszyscy go nazywają) chciał być równie popularny co Ken Block, mistrz jazdy poślizgiem, który filmy ze swoimi odjechanymi popisami zamieszcza na Youtube’ie. Produkcje Blocka biją rekordy oglądalności, a jemu samemu wpada przy tym do kieszeni kilka dolców.
W drifcie Amerykanina nikt nie przebije, Chicherit musiał więc wymyśleć coś innego – padło na salto. Chociaż Chichi przygotowywał się do niego długo i solidnie, im bliżej było skoku, tym bardziej stawał się nerwowy. "Trzy dni przed próbą spałem nie dłużej niż godzinę, dwie. Gdy wsiadłem do auta, przez głowę przeleciało mi: w coś ty się wpakował?! Ale po czterech latach przygotowań nie było już odwrotu. Po wylądowaniu trwało kilka sekund, zanim do mnie dotarło, że naprawdę to zrobiłem".
Nigdy nie lubiłem gier zespołowych, gdzie trzeba włazić trenerowi do tyłka, żeby pozwolił wyjść na boisko. Dlatego zawsze kochałem skateboard, snowboard i motocross
Napięcie było uzasadnione, bo na próbach nie wszystko szło gładko. Rampa, po której rozpędzał się Chicherit w swoim Mini oraz ta, na której lądował zostały skonstruowane "na oko". "Nie mogliśmy zrobić symulacji komputerowych, skąd mielibyśmy wziąć dane do obliczeń? Nikt przed nami takich rzeczy nie próbował" – wyjaśnia Chichi. Podczas testów jego polisą ubezpieczeniową były mocna klatka bezpieczeństwa i wielka poduszka wypełniona powietrzem. "Miała 5 m wysokości, 25 m długości i była szeroka na 15 m. Mimo to strasznie się denerwowałem, nikt nie wiedział czy ta poduszka wytrzyma. W końcu mogło na nią spaść z wysokości 15 m auto ważące 1,2 tony. I co? I spadło, bo próba się nie udała. Jechałem trochę za szybko. Spadając przekoziołkowałem na poduszce trzy razy" – wspomina Chicherit.
W sumie odbył 35 prób. Odwagę czerpie z faktu, że przez 15 lat swojej narciarskiej kariery nigdy nie odniósł poważnej kontuzji. Gorzej było z samochodami – po wypadku w Rajdzie Dakar Chichi wylądował w szpitalu. Jeszcze tydzień po salcie w Mini był podekscytowany jak przed pierwszą randką. "W ciągu trzech dni po skoku moje wideo obejrzały trzy miliony ludzi! Na tym nie zamierzam kończyć, mam pomysły na inne akrobacje".
Tych nie brak Kenowi Blockowi, którego filmy na Youtube’ie obejrzało 250 milionów ludzi. W ostatnim z nich – "Ghymkana 5" – Block pędzi bokami po ulicach San Francisco z taką brawurą, że na ten widok zatkałoby nawet Steve’a McQueena, gdyby żył.