Kiedy ziemia kopnie po kołach tak, że uderzenie czujesz przez cały kręgosłup aż po szyję, wiesz że żyjesz. Niby nieduża prędkość, może 70, może 80 km/h, ale uderzenie jest takie, że spinasz mięśnie i chowasz głowę w ramiona. Gdybyś nie był przypięty na beton pasami do fotela, kask zgrabnie odbiłby się w blaszanym dachu. Przy wyższej prędkości uderzenie jest pewnie takie, że na moment robi się ciemno przed oczami... Witamy w świecie rajdów terenowych.
Jazda – tylko z respektem
Tłumienie nierówności jest błyskawiczne, wbrew temu co podpowiadają wygląd drogi i zdrowy rozsądek, Hilux świetnie trzyma się nawierzchni. Prawie chciałoby się powiedzieć, że prowadzi się w sposób cywilizowany, tyle tylko, że w tym, do czego jest przeznaczony, nie ma nic cywilizowanego. To niby jedynie samochód treningowy, ale został zbudowany według przepisów rajdowej kategorii T1 i pod względem technicznym, tak jak stoi, mógłby znaleźć się na oesie. W miarę jak droga coraz szybciej znika pod kołami zdajesz sobie sprawę, że trzeba przestawić się na inny tryb prowadzenia. Jazda normalnym autem po asfalcie jest – to chyba najlepsze określenie – dwuwymiarowa. Na płaskiej drodze wystarczy trochę doświadczenia plus porcja chęci, by szybko wyczuć jak zawieszenie radzi sobie ze spoczywającą na nim masą, jak reaguje na nierówności, jak zmienia się obciążenie kół, co dzieje się przy hamowaniu. Stopniowo, można zacząć się bawić coraz ostrzej, wiedząc, że wszystko jest pod kontrolą.
Tu natomiast świat jest inny. Nawierzchnia ma trzeci wymiar – nierówności to nie drobne pęknięcia czy łaty na asfalcie, ale kilkudziesięciocentymetrowe fałdy oraz dziury, które już przy średniej prędkości dają zawieszeniu niezły wycisk. Silnik V8 ryczy jak diabli i jeśli nie masz doświadczenia, próba zmieniania biegów "na słuch" zdaje się na nic – będziesz zmieniał przy zbyt niskich obrotach. Jeśli będziesz odrobinę za szybki i zbyt mocno skręcisz koła przy wejściu w zakręt, Hilux natychmiast "wyjedzie przodem" i odjęcie gazu niewiele tu zmieni. Chyba duża część tajemnicy jazdy tym samochodem to umieć zmusić przód do skrętu.
Natomiast wystarczy średnio mocne hamowanie, by tył auta natychmiast chciał zamienić się miejscami z przodem – w każdym razie jest tak na błotnistej nawierzchni. Szybkie ręce bardzo mile widziane. Wcześniej oglądaliśmy jak Toyotą jeździł Adam Małysz, jak wykorzystywał "luźny" tył pick-upa do ustawienia go przy wejściu w zakręt, jak bez odjęcia gazu przechodził przez wyboje, jak odrywał auto od ziemi i jak rozpędzoną Toyotą wbijał się – wiedząc, że ona to zniesie – w błoto niemal po reflektory. Ale zza kierownicy to zupełnie inna bajka. Zależność jest prosta – nie okażesz szacunku, na pierwszym zakręcie jesteś w polu.
Toyota HiLux Airlines
Toyota Hilux wersja "Adam Małysz practice car" powstała w podwarszawskiej firmie Coyot, przerabiającej terenowe Toyoty na wszystkie możliwe sposoby plus kilka niemożliwych. Auto jest przez swoich twórców pieszczotliwie zwane Kronosem (po jednym z greckich tytanów) i powstało w oparciu niemal wyłącznie o części seryjne. Bazą jest Hilux z czterodrzwiową kabiną, natomiast silnik 4.0 V8 pochodzi od Lexusa i został mocno przerobiony – ma mocniejszy układ zasilania paliwem, rozbudowany układ chłodzenia (w tym chłodzenie oleju), zmienione układy dolotowy i wydechowy oraz programowalny sterownik. Rozwija moc około 280 KM, ale bardziej istotne jest to, iż swój maksymalny moment obrotowy wytwarza już od zaledwie 1800 obr/min. Początkowo V-ósemka miała do pary automat, ale dziś Kronos ma już przekładnię mechaniczną, pochodzącą z Land Cruisera V8. Zarówno z przodu, jak i z tyłu są sztywne mosty – ultramocne, trwałe i niezawodne. Do tego komplet wyczynowych sprężyn i amortyzatorów, kute wahacze oraz hydrauliczne odboje (które ograniczają siły przy dobijaniu zawieszenia).
- Można było zastosować niezależne zawieszenie z przodu – mówi główny twórca Kronosa Arkadiusz Hasny. - Ale seryjne cęści nie wytrzymałyby kilkudziesięciu kilometrów pokonanych w tempie oesowym, natomiast wyczynowe zawieszenie, takie jakie mają auta dakarowe, jest astronomicznie drogie.