W olbrzymich emocjach zawodnicy Wyścigowych Mistrzostw Polski Kia Picanto przekroczyli półmetek sezonu na torze Lausitzring w Klettwitz. Napięcie narastało jeszcze zanim kierowcy wyruszyli na trasę. Wszystko dlatego, że trzecia runda Kia Lotos Race wpisała się w kalendarz niezwykle widowiskowych wyścigów DTM, które szczelnie wypełniają trybuny w Niemczech. Potem wrażeń dostarczyli już sami zawodnicy. Wydarzyło się doprawdy wiele, a napięcie narastało od samego startu i trzymało dosłownie do końca. A kierowców doskonale weryfikował już pierwszy zakręt...
Niewątpliwie był to weekend Bartłomieja Mireckiego, Michała Śmigla i Pawła Krężeloka. Dwaj pierwsi podzielili się zwycięstwami. Ten ostatni, najmłodszy w całej stawce Kia Lotos Race i w dodatku oczekujący na swój pierwszy start w cyklu Volkswagen Castrol Cup, zabłysnął jako zdobywca pole position. Debiutujący w tym sezonie w wyścigach 16-latek ze Szczecina to wicemistrz Polski w kartingu halowym i zawodnik Team Poland - najlepszej w Polsce halowej drużyny kartingowej. Pierwszy raz do gokarta wsiadł gdy miał 7 lat. Trenował też gimnastykę sportową i piłkę nożną.
Niemal ułańska szarża małych Picanto rozpoczęła się w sobotnie popołudnie, a rozdzieliła kwalifikacje DTM i I wyścig Porsche Carrera Cup. Solidnie rozgrzała widzów olbrzymiej areny. Zaciętą walkę zapowiadał już sam fakt, że z pole position startował najmłodszy uczestnik KLR, a lider klasyfikacji i ubiegłoroczny mistrz ruszał z 10. miejsca. Walka ta trwała dość długo, gdyż do wieczora potrwało rozpatrywanie protestu, złożonego na zwycięzcę. Podobnie było też w niedzielę, ale wtedy skończyło się dla Mireckiego sromotnym upadkiem z piedestału.
Jako pierwszy przekraczający w sobotę linię startu Paweł Krężelok wznoszącą falę utracił dość szybko. Już na pierwszym okrążeniu prowadzenie odebrał mu Marcin Matczak. Potem miał problemy ze skrzynią biegów. Jeszcze chwilę później uczestniczył w kolizji z Krzysztofem Steinhofem, która obu wykluczyła z dalszej jazdy. Ale nie tylko oni mieli kłopoty z oceną swej szybkości i utrzymaniem pozycji na torze. Przypadłość ta trapiła sporą grupę kierowców jadących na dalszych miejscach. To wszystko skutkowało kolizjami i wypadnięciami z trasy. Najbardziej spektakularnie, dachując, opuścił ją Wojciech Moskal. Po tym wyczynie na tor wyjechał Safety Car.
Przed tym zdarzeniem z dalszych pozycji do przodu ostro parli Filip Tokar i Bartłomiej Mirecki. Tokar dość szybko wysunął się na prowadzenie, a obrońca tytułu po 2 okrążeniach jechał już na 4. pozycji, a po kolejnym kółku był wiceliderem. Gdy tylko samochód bezpieczeństwa zjechał z toru Mirecki ostro zaatakował. Wyprzedził Tokara już przed pierwszym zakrętem. Nie zmieścił się jednak w granicy toru w kolejnym wirażu i to właśnie wzbudziło późniejsze zainteresowanie sędziów. Po wyścigu komisja dość długo rozpatrywała, czy Mirecki objął prowadzenie w przepisowy sposób. Wątpliwości zostały jednak rozstrzygnięte na korzyść lidera stawki. Drugim miejscem musiał zadowolić się Filip Tokar, a trzecie zajął Marcin Matczak.