Ponad 8500 obrotów. Ryk V-dwunastki sprawia, że prostują się najbardziej poskręcane loki na głowie. Pociągam dźwigienkę po prawej i w tej samej chwili czuję, jakby ktoś dał mi solidnego kuksańca w plecy. Piąty bieg, wzniesienie, tuż przed nim na krótko hamulec, potem redukcja do trójki. „Cool down lap, cool down lap” – trzeszczy głos w krótkofalówce. Gaz w podłogę i do przodu? Błąd! Pedał gazu trzeba traktować z dużym wyczuciem
Co? Jak? Teraz? O cholera! Z drugiej strony, może to i lepiej. Zanim poziom adrenaliny sięgnie wyżej uszu, lepiej trochę odpuścić. Bo w tym Lambo wszystko jest jakieś dziwne, trudne do pojęcia – i to począwszy od życzeń, jakie mają przyszli właściciele tych aut. „Oczywiście, nasi klienci bardzo by się cieszyli, gdyby V12 osiągał 800 KM lub więcej” – oznajmia główny konstruktor Lamborghini Maurizio Reggiani. No dobrze, to akurat nas tak bardzo nie zaskakuje. Thomas Richter, specjalista od elektroniki, dodaje: „Poza tym klienci chcieliby mieć możliwość przesyłania zaktualizowanych danych o osiągach, jakie uzyskają na torze, jeśli pewnego dnia zechce im się pojechać na track day”. Takie rzeczy!
![]() |
Węszy nosem tuż przy ziemi. Krótkie hamowanie sprawia, że Lambo samo ustawia się odpowiednio, by wjechać w zakręt |
A co dostają? Model specjalny lżejszy o 5 kg i o 20 KM mocniejszy od podstawowego Aventadora Super Veloce, auto w którym z włókna węglowego zrobiono nie tylko monocoque i maskę silnika, ale też wiele elementów nadwozia. Reggiani wie, co każdy sobie teraz pomyślał, więc od razu odpowiada: „Spadek masy dlatego nie jest większy, bo Centenario ma między innymi sterowany elektrohydraulicznie spojler z tyłu oraz system kierowania tylnymi kołami”. Tylko czy klienci aby na pewno ich sobie życzyli? Zapewne nie wprost, ale bez wątpienia nie mają nic przeciwko zwinności tego auta na torze, a właśnie jej służą obydwa elementy.
![]() |
Ekrany powiedzą ci wszystko o parametrach jazdy. Chociaż na to nie wygląda, fotele umieszczono odrobinę za wysoko |
A także zapewnieniu stabilności nowego Lambo podczas jazdy z dużą prędkością. Jak dużą? Ponad 350 km/h. Tyle że dzisiaj jej nie poczujemy, bo jazda po nierównej nawierzchni toru w Nardo przy tak dużej prędkości wymagałaby od nas doświadczenia, jakie mają piloci samolotów wyścigowych. Asfalt 6,2-kilometrowego toru widowiskowo drga i rozpływa się w słońcu, a zakręty stworzone, by przejeżdżać je na trzecim, czwartym i piątym biegu tylko czekają, żeby wystawić Centenario dyplom ukończenia wyższej szkoły jazdy sportowej.