Euro 2012 to szansa dla nas wszystkich na nowe drogi czy szansa dla Greenpeace'u, by je spektakularnie zablokować?
Muskat: Jeśli rząd zdecydował się budować nowe drogi, nie może tego robić kosztem najcenniejszych fragmentów polskiej przyrody. Robiąc nowe nie trzeba deptać wszystkiego, co żyje, daje nam tlen i radość. Da się to pogodzić przy odrobinie większej dobrej woli. Polska jest zwykłym nizinnym krajem. Naprawdę droga może iść kilometr w lewo albo kilometr w prawo. Nie tratując piękna.
Czy Greenpeace to organizacja, która raczej przykuwa się do drzew i protestuje - czy raczej ma ekspertów tworzących własne propozycje ustaw, własne mapy rozwoju dróg i autostrad?
Muskat: Absolutnie jedno i drugie. Oczywiście, że siedzimy w biurze i tworzymy różne dokumenty, zbieramy opinie, odbieramy telefony. Ale żmudnie wypracowane, szczegółowe ekspertyzy nie są atrakcyjne dla mediów. Media chcą sensacji, zbiegowiska. Więc te przykuwania się do drzew - wiem, że teatralne - to tylko środek, niezbędny, by media się zbiegły, by jakiś konkretny problem, jakiś akt głupoty i barbarzyństwa pokazały milionom. To nie Greenpeace jest mocarzem, to media są potęgą.
Są całe tabuny rad, stowarzyszeń i fundacji. Nie myślał pan, by ich wchłonąć? To byłaby siła!
Muskat: W żadnym przypadku! Cieszymy się, że są inni. Greenpeace jest organizacją międzynarodową, bo problemy ekologiczne nie znają granic. Wojujemy na poziomie ONZ. Nawet unikamy wpychania się w małe konkretne przypadki. Tam jest pole do popisu dla lokalnych społeczności. Jak nie dają rady, to ruszamy z odsieczą. Nasze cele to nie zmiana lokalizacji konkretnego szamba, ale zmiana sposobu myślenia o wszystkich szambach przez miliony ludzi.
Na to potrzebne są pieniądze...
Muskat: Jesteśmy całkowicie niezależni, finansowo i politycznie. Mamy na całym świecie wystarczająco dużo sympatyków i darczyńców, by starczyło pieniędzy na biuro, telefon i nasze akcje.
Na ile polskie koślawe prawo na etapie legislacyjnym wymaga konsultacji z organizacjami ekologicznymi - wszystkimi?
Muskat: Wcale nie jest takie koślawe! Bo już jest unijne. Problemem nie jest głupie prawo, ale to, że nie jest egzekwowane. Idealnym przykładem jest konflikt z Rospudą. Właśnie Komisja Europejska i nawet Sąd Administracyjny przyznali, że nasze zastrzeżenia są słuszne. Tam naprawdę jest potrzebna droga. Ale troszkę bardziej w bok.
Uczymy się tej Unii powoli?
Muskat: W Warszawie, na wysokim szczeblu bardzo powoli. Tam jest ciągle komuna. Chociaż aktualnie nielewicowa. Szybciej uczą się w małych gminach. Bo jak się nauczą, to mają z Unii kasę.