A jest on nie byle jaki, bo pochodzi wprost od starszego, większego i mocniejszego brata M-trójki, czyli od M-piątki. Ale, zanim został zainstalowany w aucie, 5-litrowy V10 przeszedł kurację wzmacniającą z 507 do 550 koni mechanicznych.
Ciekawostką jest, że w odróżnieniu od "oryginału", jednostka napędowa współpracuje nie z 7-stopniową skrzynią typu SMG, montowaną seryjnie w modelu M5, a z dwusprzęgłową przekładnią, będącą opcjonalnym wyposażeniem M3.
Aby jak najlepiej przenieść ogromną moc na asfalt, Manhart zaaplikował BMW nowe, 20-calowe felgi aluminiowe z oponami o rozmiarze 295/25 z tyłu oraz 245/30 z przodu.
A osiągi? Pierwsza setka pojawia się na prędkościomierzu w czasie 3,9 sekundy, natomiast wskazówka prędkościomierza zatrzymuje się na 344 km/h. Dla porównania, seryjna M-trójka ze skrzynią dwusprzęgłową do 100 km/h rozpędza się w ciągu 4,6 sekundy i jedzie z prędkością ograniczoną elektronicznie do 250 km/h.
Aby obniżyć środek ciężkości M-trójki, Manhart zafundował je dach wykonany z włókna węglowego, natomiast w środku auta pojawiły się wstawki z tego materiału, kubełkowe fotele oraz kierownica z umieszczonym na niej wyświetlaczem, wskazującym na którym biegu samochód właśnie jedzie.
Komentarze
auto motor i sport, 2009-10-05 10:20:36
Potwierdzenie zgłoszenia naruszenia regulaminu
Czy zgłoszony wpis zawiera treści niezgodne z regulaminem?