Jeżeli chcesz być kierowcą Formuły 1 nie ma innego wyjścia – powinieneś zacząć do kartingu. To naczelna zasada motorsportu, aktualna od wielu, wielu lat. Robert Kubica? Lewis Hamilton? Większość znanych i utytułowanych kierowców F1 rozpoczynała swoje kariery od ścigania się niepozornymi, kilkukonnymi wózkami. Ich sukces zachęca młodsze pokolenie kierowców do rywalizacji w kartingu i wspinania się po szczeblach kolejnych wyścigowych serii, bo wiedzą oni, że sukcesy w kartingu odbijają się echem w innych, profesjonalnych seriach wyścigowych. Głównie – w wyścigach jednomiejscowych bolidów.
Chociaż polska scena kartingu nie jest tak profesjonalna jak w niektórych krajach europejskich, to jednak na świecie kilku kierowców z biało-czerwoną flagą na kombinezonie z powodzeniem rywalizuje w różnej maści zawodach. Jednym z nich jest Maciej Hamera, młody kierowca, o którym jeszcze będzie głośno.
Szersza publiczność usłyszała o Hamerze pod koniec 2019 roku, kiedy to zwyciężył on w prestiżowej serii Super One Series, najstarszej i najbardziej prestiżowej serii kartingowej w Wielkiej Brytanii. W niemal 40-letniej historii tych mistrzostw żadnemu Polakowi nie udało się osiągnąć takiego sukcesu, a próbowało wielu – Wielka Brytania i Włochy mają bardzo silne ligi krajowe, w których kierowcy z różnych stron świata próbują swoich sił. Żeby najlepiej określić prestiż tej serii, wystarczy wspomnieć, że kiedyś rywalizowali w niej Lewis Hamilton i Jenson Button, a w ostatnich latach – Lando Norris i George Russel, czyli wielcy mistrzowie i najbardziej utalentowani kierowcy młodego pokolenia w Formule 1. To wiele znaczy.

Maciej Hamera – początek kariery
Młody kierowca pierwsze kroki stawiał już w wieku 8 lat, kiedy po raz pierwszy miał okazję jeździć gokartem z napędem elektrycznym. Było to w czasach, kiedy jego rodzina mieszkała w Kalifornii. W Stanach nie wymaga się licencji wyścigowej, więc już po pierwszym dniu treningów Hamera wystartował w wyścigu na autodromie przy słynnym torze Sonoma Raceway. Mimo braku jakiegokolwiek doświadczenia młody zawodnik zyskał pozycję na starcie i walczył koło w koło z konkurentami, jednak brak doświadczenia sprawił, że wyścig skończył on na odległej pozycji, ale nie ostatniej. Po zawodach miał powiedzieć – „Tato, musimy potrenować przed kolejnymi wyścigami”.
Rywalizacja w kartingu w Stanach nie jest łatwa, bo starty w takich zawodach wymagają ciągłego podróżowania z jednego toru na drugi, a w USA odległości od nich sięgają wielu godzin jazdy. Dlatego, aby zwiększyć szanse Macieja na rozwój i sukcesy w motorsporcie, jego rodzina przeprowadziła się z Kalifornia do Wielkiej Brytanii – teraz w zasięgu dwóch godzin jazdy od ich domu znajduje się kilka obiektów, na których regularnie odbywają się wyścigi kartingowe.
Regularność w przypadku angielskiego kartingu jest bardzo ważna, więc Maciej z ojcem spędzają na torach wyścigowych ponad 40 weekendów w roku. Dla młodego kierowcy, i jego konkurentów, szkoła to nic więcej jak oczekiwanie na kolejny wyścig – w piątek popołudniu pakują sprzęt i wyruszają na kolejne zawody. Takie tempo startów w ostatnich czterech-pięciu latach sprawiło, że Maciej nabrał doświadczenia i obycia w walce o pozycje na torze, a umiejętność skutecznego ataku czy obrony pozycji na brytyjskich torach ważniejsza jest niż samo tempo jazdy.

Poskutkowało to, jak już wspomnieliśmy, zwycięstwem w Super One Series w sezonie 2019, gdzie Maciej wygrał kilka rund i zdecydowanie zwyciężył w całym cyklu, mając w garści mistrzostwo jeszcze przed zakończeniem ostatniej rundy. Sukces ten nie jest jednak zwieńczeniem marzeń młodego kierowcy, a jedynie kolejnym krokiem w dobrym kierunku.
Pandemia i zmiana planów
Maciej Hamera swój dotychczasowy sukces osiągnął w klasie Rotax Junior, jednak w sezonie 2020 skoczył na głęboką wodę, przechodząc do klasy Rotax Senior i rywalizując z bardziej doświadczonymi zawodnikami, można powiedzieć – czołówką europejskiego kartingu. Rezultat? Już w pierwszym wyścigu Polak zdobył 4. miejsce! To jednak nie jedyny plan na ten sezon, bo jeszcze wiosną Maciej wraz z ojcem planowali uzupełnić kalendarz startów w brytyjskich seriach, także rundami europejskich czempionatów. Wiadoma sytuacja na świecie sprawiła, że musieli zrewidować swoje plany i... pojawili się na zawodach w Polsce.

Tor Słomczyn to dla polskich kierowców kartingowych obiekt znany od podszewki, ale dla polskiego kierowcy jeżdżącego dotąd tylko w Kalifornii i Wielkiej Brytanii – to całkowita nowość. Co zaskoczyło Macieja na polskiej ziemi? Tor w Słomczynie okazał się wymagający, a jego nawierzchnia była mniej „klejąca” niż na brytyjskich torach, co wymagało pełnego skupienia i niekończącej się walki o przyczepność. Inna niż w Wielkiej Brytanii była także nitka toru – jest znacznie szersza, co sprawia, że bardziej niż walka bark w bark w każdym zakręcie, liczy się głownie czyste tempo jazdy.
Z powodu awarii wypożyczonego sprzętu kierowca nie osiągnął na Słomczynie spektakularnego wyniku, jednak był to, powiedzmy, start towarzyski w ramach podtrzymania formy w okresie pandemii. W ostatnich tygodniach Maciej powrócił do rywalizacji w brytyjskich seriach kartingowych, które dość późno przebudziły się po niespodziewanej przerwie. Kolejny cel? Bez wątpienia walka o zwycięstwa w kategorii seniorskiej, ale także poszukiwanie sposobu na start w wyższych ligach – przykładowo w jednomiejscowych bolidach właśnie, bo to naturalnie kolejny krok w karierze kierowcy wyścigowego.
Maciej dostał pod koniec 2019 roku zaproszenie na testy bolidu F4 zespołu Richardson Racing, które wypadły bardzo pomyślnie i w kuluarach mówi się, że propozycja startów we sezonie 2021 „leży na stole”. Jak to jednak bywa w takich sytuacjach – wszystko rozbija się o problemy ze znalezieniem sponsorów. Dla młodego kierowcy, który dotąd zmagał się głównie z myślami o tym, jak skuteczniej zaatakować rywali w kolejnym zakręcie, konieczność planowania przyszłości i podejmowania strategicznych decyzji musi być całkiem nowym doświadczeniem – warto trzymać kciuki, żeby kolejne kroki w karierze były równie właściwe, jak decyzje podejmowane dotąd na torze. Wtedy o Macieju Hamerze pewnie jeszcze usłyszymy.
Komentarze