Jeep ma z Mahindrą trudne życie, bo to nie pierwszy raz, kiedy ta marka sięga po projekty amerykańskiej marki. Swego czasu mieliśmy przecież Mahindrę Roxor, do złudzenia przypominającą Jeepa Willysa. Był też SsangYong Korando, który przed laty udawał Wranglera. Teraz z kolei mamy Mahindrę Thar.
Patrząc na zdjęcia, mamy przed oczami Wranglera poprzedniej generacji, choć nieco mniejszego, jeśli chodzi o rozmiary nadwozia. Jest jednak łudząco podobny. Sylwetka, masywne nadkola, grill z siedmioma pionowymi otworami oraz okrągłe reflektory. Żaden inny samochód nie jest przecież tak rozpoznawalny.
Zamów e-wydanie magazynu "auto motor i sport" - teraz o 30% taniej!
Dołącz do nas na facebooku i bądź na bieżąco z motoryzacyjnymi newsami!
Podobne jak we Wranglerze są nawet opcje wyboru między miękkim i twardym dachem lub wersją „kabrio”. Wszystko jest oczywiście narysowane z mniejszym polotem i widać z bliska, że to jednak marny klon, niemniej jednak mamy tu do czynienia z zamierzonym odwołaniem do legendy.
No dobrze, to może chociaż wnętrze różni się od Wranglera? I tu znów pewne zaskoczenie, bo choć jest dość siermiężnie, to widać tu wyraźnie nawiązanie do poprzedniej generacji terenowego Jeepa, żeby nie powiedzieć wprost, że to po prostu kopia. Okrągłe nawiewy po bokach i na konsoli środkowej, z ekranem umieszczonym nad nimi. Do tego panel sterowania klimatyzacją – wszystko to aż za mocno przypomina poprzedniego Wranglera. Poniżej dowód - zdjęcie Mahindry Thar, a pod nim Jeepa Wranglera z 2014 roku, z kierownicą po prawej stronie.


Co zrobi teraz FCA? Sami jesteśmy ciekawi. Co prawda Mahindra Thar będzie sprzedawana lokalnie, niemniej jednak tak wyraźna kopia nie powinna mieć w ogóle racji bytu.
Komentarze