Po niezliczonych szpiegowskich zdjęciach z udziałem Mercedesa C Coupe, w końcu został pokazany oficjalnie. Bez jakichkolwiek kamuflaży, folii maskujących itd. Jego pojawienie się nikogo chyba nie dziwi. Jest logiczną kontynuacją na drodze do skompletowania pełnej gamy nadwoziowej klasy C, w której teraz brakuje już tylko kabrioletu. Przyjrzyjmy się jej dokładniej – nowej klasie C Coupe.
W Mercedesie zapowiadali, że jego nadwozie będzie nawet bardziej eleganckie niż to, którym pochwalić się może model S Coupe. Czy tak jest w rzeczywistości? Naszym zdaniem nie. Magia i wyrafinowanie S Coupe robią jednak swoje. Nie znaczy to jednak, że C Coupe ma się czego wstydzić. Wręcz przeciwnie. Identyczny jak w innych wersjach nadwoziowych przód wciąż wygląda świetnie, smukłe linie delikatnie i bez agresji przechodzą przez całą długość karoserii dzięki czemu auto pięknie wygląda również z profilu. A co z tyłem? Cóż, nie zakochaliśmy się w nim od pierwszego wejrzenia. Choć całość wygląda spójnie, to do lamp inspirowanych wspomnianym już S Coupe i AMG GT trzeba będzie się przyzwyczaić.
Nie trzeba będzie się natomiast przyzwyczajać do gamy jednostek napędowych, gdyż jest ona nam dobrze znana z dostępnych już wersji sedan i kombi. Cennik otwierać będzie bazowy model C 180 napędzany 4-cylindrowym motorem 1,6 l produkującym 156 KM. Następne w kolejności są wersje C 200, C 250 i C 300. Wszystkie napędza ten sam 2-litrowy silnik o różnych mocach, odpowiednio: 184 KM, 211 KM i 245 KM. Na mocarną wersję AMG nie będziemy musieli długo czekać, zgodnie z tym co podaje Mercedes, zobaczymy ją już za dwa dni, 19 sierpnia.
Dla lubujących się w klekoczących niegdyś dieslach, Mercedes C Coupe może zostać wyposażony również w 170-konny motor o pojemności 2,1 l w wersji C 220d, lub w 204-konny wariant tej samej jednostki w wersji C 250d.
O tym, że lista opcji, w które można wyposażyć swojego Mercedesa C Coupe jest bezkresna chyba nie trzeba nikogo specjalnie przekonywać. Jest tam wszystko, czego dusza zapragnie.
Mercedes C Coupe ma trafić do salonów pod koniec tego roku, a jego pozbawiona dachu wersja ujrzy światło dzienne w roku 2016, być może na targach motoryzacyjnych w Genewie.