Mercedes klasy X - pakiet ulepszaczy od Brabusa

Brabus to jedna z największych firm modyfikujących samochody na świecie. Od zawsze jednak specjaliści marki skupiają się na samochodach Mercedesa, z rzadka zajmuje się tymi najtańszymi, zazwyczaj na warsztat biorą najdroższe limuzyny i najszybsze modele AMG. Dlatego dziwić może fakt, że niemiecki tuner zainteresował się nowym pick-upem marki, czyli klasą X. Dla przypomnienia jest to samochód zbudowany wraz z Nissanem, co w skrócie oznacza, że ma wiele wspólnego z modelem Navara. Nissan od Brabusa? Tego jeszcze nie było.

Teraz już na poważnie, bo wiadomo, że gdy Brabus zabiera się do pracy efekt końcowy będzie co najmniej zadowalający. Prezentowany samochód został "ubrany" w dodatki od Brabusa, które zawierają zmiany zewnętrzne, wewnętrzne, a także modyfikacje mechaniczne. Samochód demonstracyjny nie ma co prawda pod maska topowego, sześciocylindrowego turbodiesla, który zadebiutował w klasie X kilka miesięcy temu, a jedynie silnik o pojemności 2,3 litra (X 250 d). Znając jednak specyfikę niemieckiej firmy dodatki stylistyczne będzie można zamontować do każdej odmiany tego modelu.

Zmiany są widoczne gołym okiem. Idąc od przodu widać, że samochód otrzymał modyfikowaną osłonę chłodnicy z wielkim logo Brabusa, bardziej muskularny zderzak z nowym oświetleniem LED, a na dachu zamontowano dwa "szperacze" składające się z 12 diod każdy - uruchamiają się one wraz z włączeniem świateł drogowych, zakładamy więc, że tak wyposażona kasa X może w ułamku sekundy zamienić noc w dzień.

Z profilu rzucają się w oczy przede wszystkim nowe obręcze kół. Mercedes klasy X to samochód znacznie bardziej prestiżowy od Nissana Navary, a w segmencie pick-upów pełni rolę raczej wozu roboczego w wersji bussines class, nie twardej terenówki, dlatego też nowe koła wyglądają elegancko, a nie tak jakby samochód miał za moment wystartować w rajdzie Dakar. Obręcze mają siedem podwójnych ramion, dwukolorowe wykończenie i rozmiar 20-cali. Zauważyć można także nową listwę progową, która wykończona jest błyszczącą czernią.

Kolejne poważne zmiany można zauważyć z tyłu samochodu. I chociaż logo Brabusa to żadna wielka modyfikacja, tak zamontowanie sportowego układu wydechowego z czterema potężnymi końcówkami wydechu, to już zagrywka dużego kalibru. Tutaj na szczęście także udało się tunerowi zachować elegancki wygląd - końcówki nie maja wymyślnych kształtów, nietypowego ułożenia czy ogromnych rozmiarów - więc auto prezentuje się tak, jakby było seryjnym modelem, nie szalonym projektem tunera.

Kilku zmian dokonano także w środku samochodu. Seryjne wnętrze wykończone jest na czarno, ma kilka srebrnych wstawek, a tam gdzie była taka możliwość, elementy obszyto skórą. Ale aby je nieco urozmaicić i dodać charakteru w Brabusie zamontowano listwy progowe z nazwą marki oraz aluminiowe nakładki na pedały. Niewiele? Brabus obiecuje, że wnętrze można wykończyć na wiele sposobów i w wielu kolorach. Wszystko jak zawsze ogranicza się do wyobraźni klientów.

Tak doszliśmy do zmian pod maską. Jak wspomnieliśmy model ten nie ma najmocniejszego silnika V6 (tuner pracuje jeszcze nad pakietem wzmocnień dla tego auta), ale odmianę 250d, czyli czterocylindrowego diesla o pojemności 2,3 l. Seryjnie oferuje on 190 KM i 450 Nm momentu obrotowego, ale po zmianie oprogramowania jest o 21 KM i 60 Nm mocniejszy. Takie modyfikacje sprawiły, że Mercedes klasy X przyspiesza do setki w 11,5 sekundy, co sprawia, że jest jednym z najwolniejszych Brabusów na świecie...